[Zwrotka 1] Jak zwykle wstał rano,koło 9 nie śmigał codzień do pracy Więc można powiedzieć miał wolne,jego myśli nigdy nie były Zawsze martwił się na wyrost,prawie zawsze bez przyczyny Miał nadciśnienie ,nie dbał o siebie nad wyraz Dentysty bał się bardziej, niż tego na końcu życia Wstał padał deszcz,widział po horyzont bloki To miejsce skąd pochodził,to jego kula u nogi Często już nie miały sił na spacer Więc siadał otwierał kolejne piwo na ławce Teraz było inaczej było kilka lat później Coś obejrzał w telewizji i z dziewiątej było już południe Włączał muzyke ona dawała mu smutek Którego tak potrzebował gdy siadał z ołówkiem Niebo pochmurne białe zbite jak cukrowa wata Tylko nie było słodkie jak jej usta tamtego lata Wziął się w garść czuł się coraz lepiej Miał siłę przegonić chmury,zobaczyć niebieskie sklepienie Kartka ciągła emocje jak dzieci złe wzorce On chciał jeszcze wiele zrobić przed końcem [Refren] To był piękny dzień, to był piękny dzień To był piękny dzień, to był piękny dzień To był piękny dzień Ale skończył się źle, ale skończył się źle [Zwrotka 2] Tak minęły godziny, bloki ogrzały się w promieniach Na balkonach anteny błyszczały jak wspomnienia Których miał głowę pełną,jak często pusty portfel Często mówił bierz to ale było już za horyzontem Szanował drobne bo hajs ucisza krzyk Bo zawsze jest ktoś z kim możesz się po dzie lić Zbierał się do wyjścia był pełen energii Czuł poddenerwowanie jak by szykował przemyt Czuł że musi jej to powiedzieć poraz setny Abonent dostępny ale rozmawiała był zajęty Jak jego myśli gdy zjeżdżał na dół w windzie Spotkał sąsiada pytał go na temat rapu Wyszedł z bloku jak wychodził codzień mijał ludzi Oni go ich sprawy normalny przechodzień Ciepły letni wiatr grał na lisciach melodie Tym razem ciało to zanim miało zniknąć za horyzontem Kilometr od miejsca które nazywał domem Potrącony przez samochód jak ugodzony nożem Wokół przechodnie światła karetki majaczą Tylko dlaczego moja żona i najbliżsi płaczą [Refren] [Tekst - Rap Genius Polska]