Nie mam misji jak publiczna TV i dokonuję wyborów, którym niejeden się dziwi. A czasem ja łapię myśl, jak mogłem, ale cóż, takie życie - mój wybór, mój problem. Nie jak Puff i Biggie, bo to nie świat, w którym nosisz hajs walizkami, razem z lalą w mini. Opowiadam ci historie spisane na serwetce w pociągu lub przy biurku nad ranem. Jeden pokój pełen książek. Nic więcej. Namiastka domu w wynajętej kawalerce. MTV bankowo takich Cribsów nie szuka, ale są ludzie, którzy słów stamtąd chcą słuchać. Funky Fresh, jak dzieciaki na filmie. Kolejny rok na scenie. Daniel Drumz jest przy mnie. Czas za szybko mija. Nim minie tak na dobre, to na płycie mogę sam go zatrzymać. I choć na chwilę być tam, gdzie chcę być. Jedyna misja, by jak najwięcej przeżyć. Łajdacki los ludzi, którzy mieli tupet brać się z życiem za rogi, walczyć aż padną trupem. I gdzieś mam koalicję dobrych zdań, dobrej prasy - czerwony dywan pełen jest plam. W mediach z lat 90 powtórka. Rap? Rap ma się dobrze na podwórkach! "Świat to szansa na sukces", mówisz. Szukam takich szans, przy których się nie pobrudzisz. Czas plany studzi. Wyobraźnia ogranicza. Wychodzisz do ludzi, sumienie wszystko rozlicza. Co słychać? Los zlepiony w jedno, tak do końca świata lub póki sprawia przyjemność. Pośród konkretów, które były marzeniami, życie wciąż w podróży, gdzieś między słowami. Nie chcę ci sprzedawać prawd o życiu, bo ich nie znam. Znam miasto w godzinach szczytu. Znam trochę rapu, lubię gruby bas do bitu, robię to co lubię. Nie chcę żadnych zaszczytów. Kiedyś też byłem idealistą jak ty, ale przegrałem ze sobą i zniszczyły mnie fakty. Pamiętaj tylko, że każdy z nas kowalem sam dla siebie, a czasem jest za późno na zmianę. To Leszek K. i jego zestaw doskonałych niedoskonałości: mix starca i dziecka. Wieczna presja - ktoś mówi "Bawić się przestań!", a to moje życie, więc po co się wpieprzasz? No cóż, niektórzy mają płytką wyobraźnię. Nie rozumieją, nie traktują nas poważnie. Albo odwrotnie - mówią "on to pokolenie". Nie wiem jak ty, ale ja mówię za siebie. Nie pytaj o nią. Ten nonsens cię otacza. Gdy nie jest ci wszystko jedno, granic nie przekraczasz. Po ulicach przeklętych miasta gwiazd ciemną nocą na gumowych podeszwach śmigasz. Mijasz twarze, niektóre idą z tobą. Ty i ty, bo tylko na płycie jestem solo. Gdyby nie ty, nie byłoby tu nas obu. Dwa adaptery, ja gadam do mikrofonu. "Świat to szansa na sukces", mówisz. Szukam takich szans, przy których się nie pobrudzisz. Czas plany studzi. Wyobraźnia ogranicza. Wychodzisz do ludzi, sumienie wszystko rozlicza. Co słychać? Los zlepiony w jedno, tak do końca świata lub póki sprawia przyjemność. Pośród konkretów, które były marzeniami, życie wciąż w podróży, gdzieś między słowami.