Eigus - Trujący bluszcz lyrics

Published

0 149 0

Eigus - Trujący bluszcz lyrics

[Zwrotka 1: Oxon] Tusz na twych rzęsach, lekki makijaż, niezbyt agresywny, bo razi mnie sztuczność Zbyt łatwo oceniam, bo mami mnie miraż, a łatwo opinią cię zranić niesłuszną Lecz rozmawiam z tobą, lecz wabi mnie łóżko i zabij mnie, lecz nie chcę za nic w nim usnąć Aż będziemy sami i zetrzemy granice i będziemy pfff, aż bramy mnie puszczą Znowu na mnie działasz, tak że nie odpowiadam za co mogę powiedzieć, gdzie uciekam spojrzeniem Czuję za duży pociąg, kolejna kolejka nocą, może to akurat ta, co nas weźmie pod ziemię Albo wzniesie ponad nią, chyba, że twoje koleżanki do wyjścia cię wcześniej ponaglą We łbie niezłe bagno i co tu jest frajdą, czy te dwie połówki się jeszcze odnajdą? Na drugi dzień, z odrobiną żalu minę kolejny ideał, goniąc tramwaj To właśnie moja droga, może pora moja droga, bym nareszcie przyhamował, w końcu teraz o nią zadbał Kolejna panna uwagę moją skradła, serce bije mocniej, idzie wysoko do gardła Intensywność moich przeżyć nie pozwala wierzyć, że tak w sumie, koniec końców, to mi tylko w oko wpadłaś Lecz niestety taka prawda, one night stand, czy to nasza noc? Pytasz mnie czy jesteś ładna, najchętniej bym cię zabrał stąd, póki nie wygasła w nas one night love Chcę się rzucić w wir i przez chwilę choć nie myśleć o pojutrzach Weźmy dla siebie parę chwil, kupię w jedną stronę bilet, chodźmy lepiej szybko stąd, noc się robi coraz krótsza [Refren: Ad.M.a x2] Kuszę, kuszę wciąż pocałunkami Które mogą zabić lub przywrócić constans A lubię, lubię, lubię, lubię omamić Moją toksyczną miłością, tyle wiem o niebezpiecznych związkach [Zwrotka 2: Oxon] Spędzasz przed lustrem kolejne godziny, by być arcydziełem Na tę jedną noc, a za tę jedną noc tu nie jeden zgodziłby się zapłacić wiele Lecz gardzisz portfelem, nie patrzysz na konto Przynajmniej chcę wierzyć w taki obraz ciebie Nikomu nie dajesz uwagi akonto I tak jesteś gwiazdą, nie błyszcząc na niebie W twych oczach tajemniczość miesza się z inteligencją Na łaskę niech nie liczą, co minęli się z intencją Dla wielu jesteś jak szansa, żeby im zwiększyć tętno Udowadniasz, że nieprawda, że kiedyś widzieli piękno Kołyszesz na boki biodrami i czuję w tym dumę i widzę w tym pełną świadomość Że możesz mnie w moment omamić, wyróżniasz się w tłumie, to daje mi jedną wiadomość Że muszę być teraz ostrożny, bo przy takich jak ty zdarza mi się stracić rozsądek I żaden ze mnie taktyk, bo lubię wpaść na bombę, znowu coś pierdolnę, znowu dla nich to problem Dla mnie to też jest problem, gadam z nią i myślę tylko o jej biuście Wiem, że to niemądre, myślę sobie Tomek skup się Ale wygląda jak skup się na mojej bluzce Mam różne oblicza, dochodzi do głosu najbardziej pierwotne Rozum odda posłuch instynktom, gdy tylko nadejdzie ta chwila jak złapię cię, dotknę Choć mogłem po drodze masę mieć potknięć, gdy poczuję jak mnie oplatasz jak bluszcz Momentalnie są nieistotne tylko ja i ty i zamknięte drzwi świata na klucz [Refren] [Zwrotka 3: Oxon] Aż ciężko uwierzyć jest czasem jak bardzo natura zadbała o mnogość i przepych I tę różnorodność i bogactwo pokus co sprowadzić z toru cię mogą niestety Więc wyłączasz mózg, ruszasz głową jak kretyn, bo do niej już przyjść ci nie mogą konkrety Chcesz z każdą jedną ziścić inny fetysz, więc czynią cię często niemową kobiety Natura to zdradliwa suka, a takie z reguły wokoło szukają podobieństw Szukają i kuszą i chętnie podpuszczą cię z myślą, że a nuż znajdą to w tobie To przeradza się w obsesję, fobię, i czym kurwa jesteś starszy, tym jest więcej kobiet I widzisz taką jedną, i widzisz taką drugą i zdecydować trudno, skradły serce obie Wreszcie wybierasz tę jedną, wbrew naturze chcesz być mono nie poli Lecz czym jesteś dłużej, tym częściej myślisz, jak długo instynkty żyć mogą w niewoli Choć jest ci z nią pięknie, boisz się, że pękniesz i wbijesz w jej serce te ciernie po wieki I sam skrzywdzisz siebie, bo nie jesteś z tych, co niewiernie liczą na zamknięte powieki Więc żyjesz i walczysz i cieszysz się chwilą, choć często pociąga cię świat alternatyw I znów się oglądasz i tę też byś wziął i to wcale nie po to, by dawać jej kwiaty Dziś odpuśćmy wyjście, odpuśćmy flaszkę, wypijmy za błędy i za nasze straty By zachować twarze w tej nierównej walce, w której wciąż zdarza nam się padanie na pysk [Refren] [Outro] Przebyta droga wiele go nauczyła, zrozumiał, że nadszedł jego czas i że już nic nie może mu przeszkodzić [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]