[Zen] Wspólnie czujemy, jak to lewituje Tu, obok, między ustami Udajemy, że głupota wystawia próbę Że to przez przypadek się znamy Ale to nie tak, oboje wiemy Przestańmy uważać na siebie Jak dzieciak się boję stoję jak niemy Brak zaufania we mnie na nas dwoje I chodzę, jak pojeb po nocach, po bruku się szlajam A w oczach mam złość i wstyd Trzeci element relacji to droga Którą się boję po prostu iść wspólnie Wspólnie ja i ty Nieważne czy brat, czy moja kobieta Zaufanie powinienem łykać w lekach Wyuczony zawód partyzanta Ucierpiała przez to moja banda Do perfekcji nauczono mnie Mijać ludzi jeżeli wiesz co chcesz A co ja chcę? Do końca nie wiem Zapomniałem, co to trzeci element Nasza relacja, to wszystko co mam Sam jestem bez tego sam Choć familie mam po grób Przyjaciół zsyła ich Bóg Ratuj mnie. Jesteś tu? Naucz mnie ufać znów chcę Ufać znów chcę Ufać znów chcę Ufać znów chcę Ufać znów chcę [Zeb & Emes] Gdzie ten trzeci element? Nie jestem siebie pewien Chcę zaufania od ciebie I chcę mieć nadzieję, że on istnieje /x2 [Emes] Nie chcę słyszeć pustych słów o gwarancji Chcę gwarancji, że słowa mają moc w tej relacji Czyny to krok poznawczy A warte to wszystko tyle ile słowa matki Zabierz mnie stąd, jeśli wiesz, że to złe miejsce Nie chcę rad, bo to jest bezsens Chcę wiedzieć, że wypełniam twoją przestrzeń To dużo, ale nie chcę więcej Nie chcę więcej, nie Czuję, że to zabija mnie I to, co między nami jest Trzeci element ginie gdzieś Ginie gdzieś, ginie gdzieś Chcę wiedzieć, że jesteś gdzieś obok I oddychamy tym samym powietrzem A jeśli czas każe dać nam słowo Damy więcej, bo to nie przyjaźń za weksel Choć mamy dystans, tak życie nas uczy Przed chmarą insektów, co idzie po trupach Nic nie da krzyk, ten świat jest głuchy Ten świat to wytrwałych selekcja Będę, jak kamień milowy Albo pójdę na dno W tym przypadku dystans nie jest zdrowy Niech na nas patrzą Niech na nas patrzą i węszą interes Nic im to nie da, bo nie wiedzą, co tracą A my mamy do zyskania tak wiele Tak wiele, tak wiele, tak wiele, tak wiele