[Verse 1: Emen] Nie zjadam raperów, zjadam grę (grę) Nigdy nie czułem empatii do insektów, wolałem przypalać je Nie zjadam raperów, zdrowie zależy od diety Po co mi smak połowy rap cipek w Polsce, waham się Gram swoje, z duchem, szefem Huczu nie widział na scenie tak zgranych jak nas troje Jak wasze nastroje, co mi chyba tak nie zależy Bo zamiast ksywki Hucza mogłem powiedzieć "ee, inni raperzy?" Proszę cię, nawet jak to nieznośne jest Mówię wprost o co chodzi, to szczerość i emocje Noszę je w sobie, rzadko potrafię to ukryć Nie dogonisz mnie i mów mi seksoholik, zawsze dojdę gdzieś Głupi jestem do oporu czasem Mam nadzieję, że nie tylko brak humoru ma zasięg Bo to najlepsze dni, taa wiesz, miały być nasze Ale nareszcie myślę o tym, co jest ważne dla mnie Nie chcę za to przepraszać ,przyszedł moment Gdzie z tego co mnie otacza wybieram to co popłaca Być wyżej to być wolnym, ale nigdy od zasad Karma jest jak moja panna - zawsze wraca Gram zawsze fair, nie zawsze w stosunku do kobiet Szukam ludzi, za którymi będę mógł pójść w ogień Ale mimo tego się nie sparzę Stoję na czele z Quebo, tu porażki nie przychodzą w parze [Hook] I nawet kiedy czasem nie wiem dokąd iść, to zanim mrugnę Wrócę na drogę po sukces (sukceees, sukceees) [Verse 2: Quebonafide] Nie przełkną tego, mój rap to jalapeño Mój rap jest paralelą, powiedz silnym charakterom Że nie dźwigną tego, piłem mleko z Amalteją Władam weną a złożyć rym jest dla mnie bagatelą Mam cele czarno na białym, jak warcaby Nie mogę dotknąć dna, dno jest jak waza Ming Sumienie mnie nie gryzie, stępiło na mnie kły Tutaj gdzie tempo jest ostrzejsze niż wasabi Skracamy dystans, za dużo już na niczym spełzło Ta sama misja, ci sami ludzie nadal ze mną Wiem gdzie jest sukces i chcę iść tam, nie nadaremno Poświęciliśmy temu więcej niż Agamemnon Struny głosowe tracą, choć słowa są ciągle zdrowe Nic nie może stanąć im na drodze... oddechowej Triumf, coraz wyraźniej go widzę To jak Afrodyta - zbyt piękne by było prawdziwe Skryte emocje głębsze od najgłębszych znamion Mając niewiele więcej niż sprawczość własnych ramion Nauczono mnie tutaj, że blizny nie bolą Choć życie nie znieczula, to nie anestezjolog