Spóźnili się na pociąg świata Odtąd czekają Jak z bicza trzasł przemknęły lata Czas w miejscu stanął W gazetach krzyży rośnie rząd Nad kolegami Przed wojną to w szwach pękał dom A teraz sami Landrynek przechowują stos W starym bufecie Opowiadają wszystkim wkrąg O dobrych dzieciach Tyle by mieli przecież im Do po milczenia I w głowie nie postanie myśl Że czas to pieniądz Daremnie wzrok wbijają w drzwi Tuląc w objęciach Tych, co znów nie zdążyli przyjść Wnuki na zdjęciach Gdy wreszcie w pustych stanie drzwiach Zła Czarna Pani To poczęstują, żaden strach Ja landrynkami Wtedy zatrzyma was na chwilę Śmierć tych, co byli waszym życiem Czas chciał, wiec zostać muszą w tyle Odżałowani pracowicie Potem wrócicie do swych zajęć Zajęci czasem, a czas wami Dopóty czas jest wasz, dopóki Nie zostaniemy wreszcie sami Dopóty czas jest wasz, dopóki Nie zostaniemy wreszcie sami Smutno czekając na swe wnuki Wraz z niechcianymi landrynkami.