Tuż przed południem spotkałam go w parku Zgarbiony z zimna drżał Resztkami chleba karmił łabędzie I zdawał się mówić mi tak Och dziecko gdybyś przeżyła tyle co ja Patrzyłam na niego jak rozciera swe ręce I szybciej tętniła mi skroń I przyszło mi na myśl że przecież nic nie wiem O ludziach takich jak on Och dziecko gdybyś przeżyła tyle co ja Wczoraj widziałam jak tłum gapiów gęstniał Pomóc nie mógł już nikt Spokojne miał rysy gdy przy nim uklękłam Płakałam tak bliski mi był Och dziecko gdybyś przeżyła tyle co ja Teraz płynie niezwykłym zaprzęgiem Do nieba wiezie go Sześć par łabędzi Ostatni mu oddaje hołd