DVJ Rink - W czasie gdy... lyrics

Published

0 171 0

DVJ Rink - W czasie gdy... lyrics

[Zwrotka 1: Rychu Peja SoLUfka] RPS mam się nieźle, znów kolejny dill zlecam Głowa często przeciążona, nie gorzej niż szkolny plecak Ot kolejna heca, fejki leczą tu kompleksy Na świecie, gdzie milion baksów dawno przestał być s**y Dobrze wiedzą, że się stoczą, mimo to nawijają Że mogę im skoczyć niczym Javier Sotomayor Chcesz hawirę i pannę Sotto Mayor, co z Belmondo Woziła się na pełnej w pełni Cię rozumiem mordo Fast Life, goń marzenia, napierdol się Bordo Wiedz, że high levelu nie zdobędziesz prochem, gołdą Balet Cię zawróci z obranego celu wiem, to Gdybym w porę nie załapał to w portfelu bym miał cienko Dziś mam gust wyrafinowany ale wciąż rap A hejt ma tupet z włosów na dupie jak Donald Trump Ponoć kto nie ma talentu, kończy grając rocka Hip-hop jest jeszcze niżej i właśnie za to go kocham Nie mam czasu na focha, przejmować się pojebami Co zamiast słuchać jak leci, czytają między wierszami [Refren: Dono] W czasie gdy ta gra się zmienia wszyscy się zmieniają pod grę Zatracając swoje ja, żeby gimby czuły progres Gimby robiły w pieluchy, gdy były dziewięćdziesiąte Wiem, te czasy już nie wrócą, lecz nie będę w grze pionkiem W czasie gdy ta gra się zmienia wszyscy się zmieniają pod grę W czasie gdy ta gra się zmienia wszyscy się zmieniają pod grę W czasie gdy ta gra się zmienia wszyscy się zmieniają pod grę W czasie gdy ta gra się zmienia wszyscy się zmieniają pod grę [Zwrotka 2: Dono] Nie panuje jeden z drugim na publicznym wystukuje Tak oto dorosły chłopak się dyskredytuje Prowokacje na tablicy wirtualnych bohaterów Żołnierze zawistnych nieudacznych koleżków raperów Na koncercie pytanie „kim on jest”? Przenika w tłumie Czym się różnie od niego? Przecież też tak umie Medialny lincz, tępe widły, wrócił smak, kocham rap Choć bywało, że miłość ta nikła, bach, bach, bach! Weszły dziwne określenia, jakieś chore fb loty Porozmawiasz, bo ktoś pyta i już rodzą się kłopoty Dystans, dystans, opuścić lepiej tę klatkę Wyjdź do ludzi masz przyjaciół, z nimi nie wpadniesz w pułapkę Jestem z pokolenia kaset, Lenarów, Pewexu, Baltony Będą latały w powietrzu nie dolary – bony! To, że kochasz przeszłość nie znaczy, że nie doceniam To co świeże, na poziomie leci w głośniku na przemian Tylko bez pajacowania, bo to scena nie cyrk Jak widać kilku ujawniło miłość do umcyk, cyk Słowa z butów osiągnąłeś swój cel sława i żel Zawsze pasowałeś do wesel Kłania pod dyktando władzy równo tańczy Ledwo poznał sztukę ten artysta samozwańczy Pod skorupą goły twardziel, podatny na krytykę Była przestrzeń jest akwarium z pustelnikiem Pozory mylą, myli nas uniosły ton Każdy ćwiczy, ma sukcesy, ma stos ciuchów ma przecież topowy phone Przerażająca jest ta fikcja z sreberkiem z czekolady Smutny uśmiech, malinowy, odegrana rola – blady! Gdzieś widziana kreacja, zdobi kolejną choinkę Gdzie w tym Ty, stagnacja, daj przypinkę Kolejny ma bilet do błyszczącego wagonu Po kilku miesiącach płaczą zjadacze własnych ogonów [Refren: Dono] W czasie gdy ta gra się zmienia wszyscy się zmieniają pod grę Zatracając swoje ja, żeby gimby czuły progres Gimby robiły w pieluchy, gdy były dziewięćdziesiąte Wiem, te czasy już nie wrócą, lecz nie będę w grze pionkiem W czasie gdy ta gra się zmienia wszyscy się zmieniają pod grę W czasie gdy ta gra się zmienia wszyscy się zmieniają pod grę W czasie gdy ta gra się zmienia wszyscy się zmieniają pod grę W czasie gdy ta gra się zmienia wszyscy się zmieniają pod grę [Zwrotka 3: Rychu Peja SoLUfka] Może pójdę w odstawkę, przysłowiowego lamusa Lecz nie będę ganiał po scenie w srebrzystych rajtuzach Nawet mnie to nie wkurza, to przecież nie jest mój level Jeśli to ma być mainstream? To ja wybieram podziemie! Bycie sobą wciąż w cenie, też lubię dobrze wyglądać Lecz nie staje mi na widok rapera w nowiuśkich oksach Wolę panie podglądać ubrane w Channel 5, kumasz? Bo ten look to dziś 50 procent sukcesu, duma Muza powinna brzmieć, a dziś ma tylko wyglądać Skoro gówna nie słucham, to gówna też nie oglądam Kolejna modna oprawa, nie służę diabłu pokora I oczy w słoneczku mrużę a nie ryj Terminatora Tak już moja rola, że się napinam a gdzieś tam To raczej temat do zwały, niespecjalnie tu besztam Niech cała reszta oceni, co się stało z hip-hopem? Hip-hop to banda łbów, dodać chujową odzież [Refren: Dono] W czasie gdy ta gra się zmienia wszyscy się zmieniają pod grę Zatracając swoje ja, żeby gimby czuły progres Gimby robiły w pieluchy, gdy były dziewięćdziesiąte Wiem, te czasy już nie wrócą, lecz nie będę w grze pionkiem W czasie gdy ta gra się zmienia wszyscy się zmieniają pod grę W czasie gdy ta gra się zmienia wszyscy się zmieniają pod grę W czasie gdy ta gra się zmienia wszyscy się zmieniają pod grę W czasie gdy ta gra się zmienia wszyscy się zmieniają pod grę [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]