Dudek P56 - Spontan lyrics

Published

0 430 0

Dudek P56 - Spontan lyrics

[Zwrotka 1] Druga godzina, trzydzieści trzy Elo mordeczki wchodze do gry Tempo napina choć wolne zaczynam I widzisz człowieku jak leci lawina Maszyna mówiłem, maszyna nie człowiek To znaczy mówili tak inni też powiem Jak ogień czuje się, jak woda czasami Powietrze, TGV, lawina, dynamit Nie wiem kurwa co się dzieje co mi zrobił ten bit Nie chce iść gdzie wiatr zawieje powiem Ci koleszko Naturalnie ma znaczenie powiem Ci że grubo Dla mnie to dość duże wiesz to i że kurwa ciężko Dudek, Dudek, Dudek, Dudek Leci solo dla tych wszystkich co na to czekali Mam w zanadrzu pare nutek w głowie z Bogiem i na fali Skute myśli dobrym ludziom a więc podziele się z wami Nie ma problemu, wchodzę bez dżemu świat wokół światłu me życie ku niemu Tam niosę problemów nie mała na barach I wody brakuje bez kitu Sahara Napawaj, napawaj się diable rogaty Nie porwiesz bo pale najświętrze bataty Herbatki z cytryną wypijam litrami Dla zdrowia tak myślę ziomeczku czasami Pallam człowieku dla dobrych ludzi Powaga ba** kopie powaga to budzi Nie brudzi na pewno po złości nie życzy Gdzie człowiek się łudzi tam często też krzyczy Goryczy nie chcemy, zawiści nie chcemy Nie po to tu żyje by robić problemy Słow potrzebujemy rozmowy tak samo Więc wypełniam drogę tą którą mi dano [Refren] Ziomeczku mój jak ten świat nie zrozumiały jest Kiedy słońce wyjdzie za sekunde pada deszcz Zero dziewięc spontan na dziewiątym solo I skupione myśli moje także wszystko pod kontrolą Więc siadam i pisze, więc piszę co słyszę Te myśli jakby mówią, które rozbijają ciszę Do mnie słysze jakby widze zapatrzony w jedną ze ścian Podkręcony testosteron jakbym przypierdolił teścia [Zwrotka 2] Wiem to, wiem to doskonale Ze mną są tylko ziomale Bóg z nami, za nami, przed nami prowadzi Gdy życie nie koniecznie ziomek dobrze Ci doradzi Poprowadzi bicik i zwroteczka mam nadzieje Nadzieja ponoć matką głupich lecz gdzie się podzieje Ja wezmę, Ty wez sobie wspólnie zbudujemy przyszłość Dziś świat nie tylko biegnie zapatrzony za korzyścią Wolność wszystkim dobrym ludziom wszędzie Kiedyś sprawiedliwości czas nadejdzie Nasze nie ich nagle wyjdzie z pełnych mich Wejdzie do tych dni napchanych tym co pokrzyżował plany Ktoś cwany najebany jakimś gównem pederasta Zadufany i zazdrosny jakby z koszem dostał klapsa Oj jaki ten świat dziwny i jaki pojebany Prawdziwy bądz na zawsze dobry nie pazerny, cwany Mamy plany jak mówiłem dążmy do realizacji Młodzi, zdolni i ambitni lecz często nie mają racji Tak im mówią ludzie wyżsi Ci co byli i widzieli Zero dziewięc solo progres dla tych co to już słyszeli Od niedzieli do niedzieli na sluchawkach dobre słowo A w tym roku masz wydanie tu gdzie jestem sam ze sobą Taki album moje myśli gdzie nie koniecznie świeciło Słońce nad głową człowieka, któremu się to nie śniło [Refren] Ziomeczku mój jak ten świat nie zrozumiały jest Kiedy słońce wyjdzie za sekunde pada deszcz Zero dziewięc spontan na dziewiątym solo I skupione myśli moje także wszystko pod kontrolą Więc siadam i pisze, więc piszę co słyszę Te myśli jakby mówią, które rozbijają ciszę Do mnie słysze jakby widze zapatrzony w jedną ze ścian Podkręcony testosteron jakbym przypierdolił teścia [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]