[Zwrotka 1] Znów poniedziałek, rzeczywistość się babra Ci ludzie wokół tylko bla bla bla bla bla Maskarada, makabreska, makabra Nic się nie zmienia odkąd Kain zabił Abla Pytają: Gural kiedy wreszcie płytę nagrasz? Nie wiem. Zniknij. Abrakadabra Myśli jak złe psy skaczą mi do gardła Te poniedziałki to masakra. Masakra Myślałem wczoraj, że znalazłem ziemi czakran Że zrozumiałem nagle na czym polega gra Dziś wszystko mi się gmatwa. Ucieka płochliwa prawda To na pewno jest sprawka diabła Rzeczywistość to walka, świat to kalka Dojść do celu po trupach to tu normalka Problem w tym, że nie mówi się w kawałkach Że szmal to drag, ćpuny walą go po kablach [Refren x8] Laj Lalaj lajlalajlalaj [Zwrotka 2] Za mną przeloty, znów leciałem trzy dni Samoloty, samochody, kluby, świst W uszach pisk, w uszach szum, w głowie pustka Oczy szeroko zamknięte. Sucho w ustach Po co się spalam? W imię czego? Bez kitu Nigdy nie chciałem być jak Mickey Rourke w Zapaśniku Embrion na przednim fotelu, pisk w czajniku Przejechał bum bum bum King Kong w bagażniku Słoma w butach, siano na kontach, w płucach smoła Na backstage'ach pierdolenie o pierdołach Potem łazęga, te rozmowy nad ranem Wspomnienia mam pojebane, poszatkowane Lecę w smudze cienia, bez chwili wytchnienia Awaryjne międzylądowanie siema siema A potem pada strzał i cały skład wchodzi w cwał I cały skład wpada w szał. Na parkiecie szkwał [Refren] Laj Lalaj lajlalajlalaj x8 [Zwrotka 3; x2] Brudny algorytm. Ciąg jedynek i zer Wszechobecna melancholia. Lars von Trier Miałem sen, że oderwałem się od Ziemii Że jestem tym, który przyszedł tu coś zmienić Na adapterze blues, delta Missisipi To wszystko krew i kurz, wyścig po wyniki Świat pragnień i dążeń, projekcji i muzyki Biegnij chłopcze, lecz uważaj na ich wnyki [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]