Donatan - Sztorm Stulecia lyrics

Published

0 147 0

Donatan - Sztorm Stulecia lyrics

Dobry wieczór panie i panowie To jest Kobra Bezczel Don Donatan To jest Sztorm Stulecia [Zwrotka 1: Kobra & Bezczel] Gdzie moi pierdoleni ludzie? Jestem tu Gotów? Jak zawsze Gotów? Dobrze wiesz Gotów? Przecież znasz mnie [Zwrotka 2: Kobra & Bezczel] Czarne FullCapy, czarne buty i bluzy Skurwysynu mam tu flow i nie zawaham się go użyć Rozkładasz dłonie, chłoniesz to ziomek to jest twój koniec Nas dwóch na mikrofonie, dwa czarne konie RPS Entertayment, to miejskie wibracje, to pełne głów kluby Wrzaski szał plus owacje To tych dwóch typów co kitu ci nie wciskają na tracku Dwóch faworytów co bitów nie oszczędzają chłopaku Pierdole hip hop nie szczery, pijacki bełkot frajerów Lewe afery raperów, ich wersy bite na ksero Nadchodzi sztorm stulecia, Kobra Bezczel To nowy hip hop na starych śmieciach To górna półka synek, choć wcale nie jestem duży Cały ten burdel na kółkach planuje zburzyć i chuj [Refren: Kobra & Bezczel] Na linii frontu, z pierwszej ręki Wieści, ślą tobie Bezczel i Cobretti Na linii frontu, z pierwszej ręki Wierz mi, wersy uginają się od treści Witam cię na polu bitwy To są punche które są gotowe złamać tobie kark Żołnierzyku na kolana, mam 48 kul Wycelowanych w twoją skroń [Zwrotka 3: Kobra] To czas by kilku starych graczy odłożyło majk na statyw To czas, czas, czas, czas spisał ich na straty Bo są, są, są, są, są tu małolaty Bez bólu w stawach, alzheimera, choroby prostaty To świeża krew, świeża krew, świeży styl i flow Jak 3W Kasta przygotuj się na sztorm (Teraz) Liczy się prawda, tylko prawda bo to hip hop Od dawna dobrze wiem, kto w tej grze jest zwykłą dziwką [Zwrotka 4: Bezczel] Nie martw się o polski rap, małolat nie pękaj Dopóty dopóki ja płynę po bicie, jak rekin ludojad w "Szczękach" Kiedy łapię za majka, raperzy kapitulują Hejterzy w szoku, w amoku każdy akapit studiują To styl z podziemi prosto, jedziemy flowklor Strzelamy rymami, jaki trzymamy karabin, to nawet nie mamy slowflow Od urodzenia z tą grą, to mój flowrider Za takie flow, oni gotowi są zostawić swój flow w lombardzie [Refren: Kobra & Bezczel] [Zwrotka 5: Kobra & Bezczel] Gdy gramy, pod sceną dziewczyny hejterów stają okrakiem Bo te bezpłciowe cioty z nimi mają na bakier Kobra i Bezczel, rap ciężkostrawny dla radia Gdzie gwiazdy to dziwki, a gwiazd cipki to wiadra Poznajesz błysk w oku? To ten sam błysk cały czas Ten sam Kobra, nie zmienił mnie hologram i hajs Mamy kontrakt i niby nieco łatwiej niż wtedy Mamy kompakt, a uśmiech niemal nie znika mi z gęby Wchodzę na scenę zrobić vixe i rozwalić to night Tłum rozwalić jak Vixen, lub jak jebany Charlie Tuna Bo nie należę do tych co by znali umiar Po naszym koncercie, kurwa, czujesz się jakbyś palił skuna Zdominowałem to, zaminowałem to jebane pole umysłu Zamiłowanie do rapu, na bani, na bicie odchodzę od zmysłów Wbijamy na scenę, wpadamy, gadamy, mamy to, zmieniamy wystrój Karamy raperów, wkładamy ich jebane flow w cudzysłów [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]