[Intro] Yo, byłeś wilkiem, dziś jesteś zależny od zwierzyny Dwie proste historie, jeden wspólny finał Byłeś wilkiem? Patrz na to... [Verse 1] Przypomina Ci się szkoła wtedy kiedy lałeś przychlastów Dziś w szpitalu Twoja żona jest chora i trafia na stół Jest lekarz, nie czekasz, podchodzisz - go błagasz o pomoc Skąd ja go znam? Myślisz, sam zmagasz się z sobą Dwadzieścia lat temu plułeś mu w twarz, kopałeś w brzuch Pod murem stać kazałeś, a dziś co, błagasz o cud? Dramat się wzmógł, bo wiesz, że gdyby to była zamiana na miejsca Pokazałbyś mu jak spłaca się długi, jak smakuje zemsta Normalnie stres można poczuć w stopach i w rękach W nogach i w nerkach, lecz w szpitalu płynie on w stropach po belkach Zwłaszcza, gdy druga połowa może tam skonać w mękach Nagle słyszysz : "Twoja żona będzie zdrowa, jest dzielna" Powiedział lekarz po czym uścisnął Ci mocno dłoń Ty na kolano ze łzami masz amok tak jakbyś dostał sierpa w skroń Lecz dwa lata później Twój ziomuś ożenił go z kosą Za to, że głupi lekarz lubił biegać w białych nike'ach nocą [Break] Za to, że głupi lekarz lubił biegać nocą Za to, że głupi lekarz lubił biegać nocą [Hook x2] Byłeś wilkiem, dziś jesteś zależny od zwierzyny Życie to odbicie siły często w zwierciadle krzywym Dziś role się odwróciły, dręczy poczucie winy Wróciła karma, od dawna szukała Cię wśród żywych [Verse 2] Inny był kiedyś zwykłym żukiem ukierunkowanym w grupie Lecz swą wiarę i butem utemperował rywali butę Co do kobiet zwyciężył myśli zatrute, myśli zaplute Obwiązał kolczastym drutem po to, by zostać biskupem A że lubił koty w garażu miał dwa Jaguary Ich wielkie jak smoki felgi lśniły w słońcu Toskanii Lubił widok z tarasu swej willi w Italii kupionej na słupa Dokładnie tam, gdzie zabierał młodych chłopców w upał Któregoś dnia spotkał go, lecz nie poznał go wcale Facet miał w oczach sąd, oczy płonęły jak miasteczko Salem Pamiętały doskonale trzydzieści lat wstecz Czarną sutannę i katechizm, no i z księdzem seks Więc już wtedy nie było im o czym rozmawiać, pierwszy cios wyprowadził, by nadziać Drugi, by zadać ból długi, napawać się zemstą, bo lubił swe długi oddawać A zresztą nieczęsto tak dobrze się bawił, bo wszystkim zjadł pesto, to obrzęd Toskanii Jak księdza nago w przyczepie zostawił w imię boga zemsty, Ojca i Marii [Hook x2] [Tekst - Rap Genius Polska]