Dobry Towar - Wszystko albo nic lyrics

Published

0 92 0

Dobry Towar - Wszystko albo nic lyrics

[Zwrotka 1: Zdycha] Każdy chce być w życiu najlepszy Często wtedy, zasady pieprzy Po trupach do celu, takich jest wielu Zrób tak byś nie został sam przyjacielu Ja wolę od życia wziąć trochę mniej Ale być pewnym że postępuję feer Wszystko ale nie za wszelką cenę Mogę nie mieć nic i już się nie zmienię Gdy masz mało to mała rzecz cieszy Takie jest życie nikt nie zaprzeczy Gdy posiadasz już prawie wszystko Spełnienia marzeń jesteś blisko W żuciu nie liczy się co masz Tylko co innym od serca możesz dać Jak ci poszło w życiu daj mi mordo znać Czas pokaże na co cię stać [Refren 2x] Bo to brudna gra, szansa tylko raz, (tylko raz) Tylko raz możesz upaść, tylko raz możesz wstać Bo im więcej dasz tym więcej możesz stracić Nie ma co się bać jeśli chcesz to potrafisz [Zwrotka 2: Merd DT] Harujesz tylko po to żeby spłacić długi Jak Adaś Miałczyński jesteś zawsze drugi Myślisz że będzie dobrze, nie bądź głupi Wiesz że tu jest jak jest tak jak kupisz Kto pierwszy ten lepszy nikt nie pamięta reszty Sam nie weźmiesz przecież nikt ci nie kupi Musisz dać z siebie wszystko żeby dostać cokolwiek Ja byłem blisko odpuściłem dziś wiem że Droga nie tędy, ty nie rób tak człowiek Wszyscy przeciwko tobie, musisz zacisnąć zęby Za błędy się płaci tu nie chodzi o sens żyć tak by nikt nie mógł cię nazwać frajerem Ruszaj po swoje pokaż im ile znaczy Ten co się nie boi ciężkiej pracy Grasz swoją rolę lub siadasz jako widz Tu jest film pod tytułem wszystko albo nic [Zwrotka 3: Luban] Zajrzyj w siebie, powiedz mi co widzisz Czy masz czyste sumienie czy się za coś nienawidzisz Coś mogłeś zrobić lepiej, sam swoją biedę klepiesz Wystarczy trochę chęci, wszystko masz na wyciągnięcie ręki Chcesz być wielki zaczynaj od rzeczy maleńkich A za poświęcenie czas ci wynagrodzi męki Każdy ma swoje udręki ale nie ma tego złego Co by na dobre nie wyszło, pracuj na swoje nazwisko Twoja przyszłość pamiętaj leży w twoich rękach Kieruj nią tak by nie wypaść na zakrętach Chodź depcze po piętach ten co źle życzy Nie ma co odpuszczać bo się zerwie pies ze smyczy On tylko wypatruję liczy na swego farta Czeka by tylko rzucić się do gardła Więc walka do końca i podwójna garda Jeślisz chcesz by w końcu odwróciła się twa karta [Zwrotka 4: Karlos] To nie tylko kolejny kawałek z przesłaniem Ja ustalam zasady i ja je łamie Talent do ciężkiej pracy prysnął jak kamień w wodę Wiele powodów by zejść na złą drogę Notes pomysłów na przyszłość sam sobie Jestem szefisko, sprawdź jestem bogiem Bo to co chce robię bo swój plan mam w głowie Bo z każdym schodem nie może być gorzej Człowiek czują się lepsi ale liczą zwycięscy Kto pierwszy jest wieczny następny się męczył Bez sensu ten pierwszy majstesztyk jak persing W powietrzu wybucha jak puchar wstrząśnięty Tu metry serpentyn jak derby Argentyny Kurtyny z dymu jak idąc prze żywioł zadymy Amigo, don Carlos, petardo, hardkor Dać wszystko bo reszta to marnośc [Refren 2x] [Zwrotka 5: Osk] Talenty to diamenty muszą być obróbce poddane Ale wekeendy, wóda, skręty i poobrabiane Dalej puste kiermany gdy chcesz wydać dwieście Krążą sępy cały ten syf cię niesie Grząśki grunt można od razu zdobyć łatwy punkt To ostatni raz w tym miesiącu powtarzasz znów Na skali był komplent medali, kontraktów Bunt bali został sali, dobór faktów W pamięci na tę myśl sucho w pysku Zamiast na boisku to ciśnie cię w fiskus Miałeś wszystko wybrałeś nic Czas to jedna z reguł gry w której spełniasz sny Wybierasz ty, nie krzycz ratunku Tylko nie pomódl kierunku do klucz do szacunku Walka i praca zwraca sukces Nie zbaczaj z kursu i sprawdzaj to już w krótce [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]