[Zwrotka 1] Ten los mnie kusi, zbyt często dusi, musi robić To by mnie zmusić do działania, zmiany zdania Bez zbędnego pierdolenia, bez pierdolenia Warszawski styl mówienia o tym, co się zdarzyć może Jak pochwalisz dzień za wcześnie, wzburzone morze Ostre jak noże fale tnące powierzchnie Stale pytam: "Za jaką karę mam się dostosować?" Jak wszystko szło po myśli, w sekundę poszło się jebać Wiesz, musiałem tak dojrzewać, brać swoje i się nie bać Bez tego mogłem przegrać, przegrane życie Pochwaliłeś się za wcześnie, a serca bicie Jakby na chwile zamarło, to wpływ wywarło Nieodwracalne skutki robią ci w bani czystki Nie rozwiążesz łamigłówki, bo nie jesteś ponad wszystkim Patrząc na zyski staraj się być uważny Ten grunt jest śliski, ale nie myśl jak każdy [Refren x2] Nie chwal dnia przed zachodem słońca Nie znasz końca dnia ani godziny Czy to płacz czy śmiech wnet można Sięgnąć dna i wzbić się na wyżyny [Zwrotka 2] Czy to zima czy lato rachunki płacę Biorę na cel, szczęście i kasę Raczej bez niej szczęścia nie ma, smutne Wierzyć w coś, co kiedyś było dla mnie obłudne Różne koleje losu, próżne myślenie osób Przykry obraz dla oczu, później zmieniły sposób W jaki dziś widzę, słucham rozsądku głosu Tylko na pozór brak pitosu, to szczegół, łosiu Świat pędzi szybciej, nie czeka na nas By nadążyć trzeba bardziej zapierdalać Nie ważne co masz w planach, fajnie jak gra gitara Niejeden myśli, że nieszczęście to jest boża kara Sam się kara, szkoda mi takich ludzi Nie widzą, że powinni się obudzić, ciężar zrzucić Bóg się smuci, gdy pośród was kroczy Bo nie widzi wolnych ludzi, tylko puste oczy [Refren x2] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]