[Zwrotka 1] Raz, raz, studio konkret, wersy złożę, potnę Mocne, nocne, portret, życia nie graj kosztem Ludzie czują forsę, ludzie nieistotne Czasy, czasy podłe, lubią szargać godłem Ludzie co się dzieje, nie dobrze, to nie ta strona Płoną plany, naćpany, tym życiem kituj, aż skonasz Pokonasz siebie, tu dotrwasz, spójrz co się dzieje do kurwy świat zapierdala na opak, kładzie cię wcześniej do trumny Jednemu los niefortunny zabierze wszystko co cenne Drugi ma wszystko, lecz stracił to co w człowieku niezmienne Zwierze, zwierze, Adaś co jest bo nie wierzę: "No co ci mogę mordo powiedzieć? Nie wiem szczerze" Bym nakurwiał talerze, bo mnie bierze od środka Od serca, chuj w serce za każdego noworodka Szczerze ode mnie zwrotka, na bestię łap się do młotka Nie wiesz co w życiu cię spotka, gdzie plotka leci jak lotka Dzieciakom pokaże kotka pierdolony pederasta Lub się zaczai na dupę, takich to tylko pochlastać Nie, basta, narasta złość, wkurwienie osiąga zenit Chciałbyś pół świata wykurwić, może coś wtedy się zmieni Pomyśl, że chodzi po ziemi, na przykład taka też rura Co se kupuje pupila, przykład: na popis pitbull'a Hajsu jak lodu, kot, fura, wyjechać trzeba natura Akurat wjechał do sklepu: "coś mocniejszego od sznura" Tak by nie pękło se myśli, widziałem to długo po tym Słyszałem, że często wracał, gdy go porzucał, no co ty Nie z wałka, lecz prawdy loty, co o tym powiesz zły nie był Kupił, zaczepił jebany kłudkę, jak miałby ją przegryźć? Pomyśl se kurwo, że teraz na moment będzie odwrotnie żyjesz se żyjesz z rodziną, rodzina nagle cię kopnie Przywiążesz się tak do kogoś, tak później on cię przywiąże święci są tylko na górze, lista oburzeń, nie skończę [Refren x2] Tak bym cię wziął stara kurwo i tak przerobić na wióry Bestialskie czyny, szczyny, za mało obrać ze skóry Kto by cię wziął stara kurwo i tak przerobić na wióry Wiecie co z nim zrobić? Obrać rure ze skóry [Zwrotka 2] Piękne, pachnące jak kwiaty, widzisz czujesz, co po za tym? Szmaty do kobiet daleko, za hajs zostaniesz kaleką Już od porodu, jak mleko każdy dostaje swą szansę Będziesz w porządku, od początku, samego będzie tak jak chcesz Słowem walczę i karcę, skurwiałe ruchy na kartce Dno, kroki, prądy, ty w walce, tam gdzie zły dotyk i palce Niech kurwa pada na tarczę, lecz to i tak jest za mało Boże kosztuje twe ciało, by słowo ciałem się stało Pokusy, światło wariacie, często chcą porwać labirynt Kolory w bruk świat pokryty, proszki, zdrowości machiny Człowiek wymyśli dziś wszystko, we wszystkim widzi interes Szelest stał się jakby misją, z korzyścią pierdoląc wiele Posypać się może wszystko, wszystko się w głowie nie mieści Jak z życia wzięte historie świętej pamięci koleżki Wbijał do studia normalnie, problemów po nim nie widać Widać ich nie miał, bo ojciec robił interes życia Normalny dzień tak jak dzisiaj, było tak pięknie jak zawsze Do czasu, gdy wszyscy zasnęli w tej pięknej chatce Tata nie wytrzymał, wyszło dług jak skurwysyn Nie widzi sensu życia, przyszłości nie widzi w niczym Ostre nerwy bez przerwy, nie ma czasu, wybucha Cała rodzina, tak wybrał, niech się nie męczy, posłuchaj Kostucha, źli, źli ludzie często życie ich zmienia Widać wtedy wstając wcześniej nie obudził sumienia Znów zakręciła się ziemia, kolejny raz podszedł bliżej Oplątał, zamotał tron, wsadził mu w dłoń broń Lucyfer Kochał rodzinę i tyle, raczej nie zwierzał się nigdy Pewnie przemyślał to wcześniej, wiedział, że dojdzie do krzywdy Mógł wybrać ostrze od brzytwy, złapał żelazo jak znawca Ostatni obchód po domu, dziś rola ojca-oprawca Sprawdza i poszkodowany, tu rany się nie zagoją Bestia, bestia, źli ludzie, skąd oni się biorą? [Refren x2] Tak bym cię wziął stara kurwo i tak przerobić na wióry Bestialskie czyny, szczyny, za mało obrać ze skóry Kto by cię wziął stara kurwo i tak przerobić na wióry Wiecie co z nim zrobić? Obrać rure ze skóry [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]