Człowień - Posse Cut lyrics

Published

0 224 0

Człowień - Posse Cut lyrics

[Verse 1: Dżejpa] Kontrast pokoleń pokazuje nam, że można Od lat rzeka Odra niesie wiele stylowych rapu odmian Musisz je poznać, budzi się Wrocław Słoneczna postać, Dżejpa tyle dla rapu oddał Gospodarka wodna stwarza możliwości co dnia Latem mam tu swoją przystań jak Trackademicks w Oakland Pośród promieni słońca, rap bez ściemy obczaj Ponad 20 lat na mostach [Verse 2: Mistik] Kocham to miasto jak Kendrick Compton, L.A. Evidence Detroit J Dilla, New York Underachievers Budzę się tutaj i zasypiam codziennie Od czasu do czasu kiedy na bit wejdę, wtedy Wrocław daje mi siłę, to pewne Nie wyobrażam sobie Jak mogłoby być, gdybym nie miał tych ludzi koło mnie Jestem związany z tym miastem, nocą odnajduję spokój Chłodem kamienic na TB, Mistik, SJ, prosto z bloków [Verse 3: Kościey] 27 lat spisanych w 71 Kościey - 7 liter uderza w ciebie Progres to coś, o czym w ogóle nie wiesz Wrooclyn Dodger, Biały Dom po raz pierwszy wbija w glebę Czujesz Sfond, Noc i Dzień tu na Ziemi Widzisz most, hali czop ludzi i masę cieni Słyszysz rytm, co jak głos prowadzi - to Kastaniety To nie ty, a my mamy Zmysłów 5 jak Tymon kiedyś [Verse 4: Verte] Z fartem idę, matkę mam za Artemidę Jak [?], skurwysynom na pohybel Jest tak - niejeden matkojebca chce, bym przestał Spieprzaj - Festung Breslau Fika, he? I tak się nie liczy Jebany pies ogrodnika zerwał się ze smyczy Teoria Fikcji, szybko, słuchaj prawdy Dziwko, to jest prawdziwość dla gry [Verse 5: Radio] Od zawsze w górze mamy szklanki, odpalone blanty Posegregowane farby, tu będę bronił bram tych Wrocław mnie nakarmił, ty, kurwa, ceruj skarpy Zanim coś napiszesz, wytrzyj z klawiatury smarki Noc oświetla księżyc, to miasto mnie wyręczy Wrocław dał mi serce, do hip-hopu cięty język Wiesz, że nie muszę się prężyć, nie potrzebuję też kłamać 15 lat wciąż, kurwa, widnieję na tych ścianach [Verse 6: Jot] Wpisujesz nas na GPSie, tak na marginesie Dawno nie wyluzowałeś się? Czas na reset Od czasów kaset przez chwile, w których zaciskałeś pasek Faszerujemy scenę dobrym rapem Pieczemy, przyprawiamy, polewamy sosem Kładziemy na półmiskach, kiedy mruczysz coś pod nosem Serwujemy kubeczkom smakowym bonanzę Moje własne 3 gwiazdki Michelin'a; Gordon_Ramsey [Cuty] x2 71 Pali się w mieście, pachnie słonecznym dżojem 71 Wrocław Dawno nie było takiej burzy w tym mieście [Verse 7: Nullo] Słyszysz krzyki z gaju blisko Odry, nie Dunaju Już sam Chrobry wiedział, że to ziemia pełna urodzaju Między 71 74 nie ma dróg rozstaju, 3W jednym z tu konarów Nie chcesz, żebym zrobił z twego snu koszmaru Nadciąga pułk ułanów, spodziewaj się nazajutrz Masz to na już, samuraju, szarża na wokalu 3W klika piromanów, nie wnikaj w skutki pożaru Nie zapomną o tym tracku długo jak o Hugo Kołłątaju [Verse 8: Paxon] To nie Berlin, Praga, nie Warszawa - to Wrocław Four Seven One - stolica z dolnego Śląska Życie nie łatwe, trzeba temu sprostać Lecz są możliwości, nawet by zacząć od podstaw Nie wyjeżdżam stąd, bo nie muszę Z animuszem hasz kruszę, z jointów mych lecą katiusze Oddałem duszę temu miastu, otwarte głowy, spotkasz nas tu Rap wśród dymu i toastów [Verse 9: One Man Army] Stand up, [?] [?] White House k**a' with loops I'm smacking you, fools [?] When I drop bombs, you get blown off your shoes Enemies lose because of the technique I use No other news, so takeover now, so face the truth [?] So you better drop the mic cause I see confused [Verse 10: Królik] Wjeżdżam chłopaku, Biały Dom, pachnie tu klasyką 71 rapu, ty to katuj I przekaz trzech przekazań poznaj, po primo - sobą pozostań Poleska, Wrocław, po drugie - w fałszu się gubię Bądź jak prawdy taran, Królik [?], Label Jaraj Po trzecie - rób swoje, pierdol innych obiekcje Liczy się zajawka, a dyktuje ją serce 98 styl, 97 lekcje (lekcje) [Verse 10: Strach] Jeśli przyjąłeś w pierwszym wdechu wrocławskie powietrze Twe niemowlęce łzy upadły na tę glebę Pierwszy krzyk rozciął tu przestrzeń Na zawsze należysz do niego, on do ciebie Życie rzuci cię nie raz w odległe miejsce Podążysz szlakiem Mojry tkanym niepewnym ściegiem Kawałek jego bruku masz wrośnięty w serce Choć miałbyś zmienić się w soli słup, spojrzysz za siebie [Verse 11: FonoPe] Ej, nie bez powodu na czapce "double U" mam, 71 reprezentant Rap tu gram, więc f** you, man, bierzcie ten track Będą pytać "Kto takie tu zwroty ciśnie?" To koty istne, to oczywiste - Wrocław Na mikrofonie, to nie tylko projekt, idź stąd, ziomie To jest styl, co płonie, to jest sk**, to w gronie tych Coś nie przyszło z twojej bajki, koleś, rozumiesz? Bij z nami pionę albo omijaj z dala, bo nie pasujesz tu [Verse 12: Pijak Pi] Skąd pochodzę pamiętam, Wrocław-moja Ziemia Święta Pijak, nie bękart, powoli z umiarem Kiedyś zawsze z browarem leżałem pod barem Dziś ponoć mam harem i Allah Akbarem Dojeżdżam ferrarem, buląc petrodolarem Za apartment w Sky Tower, posłuchaj pedale Zmieniłem detale, zmienił się rok Do wódki nadal niepotrzebny mi jest sok 71 ma moc, ja na tym bicie Wrocław nad życie, FFOD ze mną Jak siedmiu z królewną jedną i wiem na pewno Że nie jak Chopin, z sercem w gablocie Z wykutym w złocie pamięci mu Ja tutaj wrócę i umrę tu! [Verse 13: Szad] My mamy kaptur styl i rymy, które są jak sznur przy ich szyi To 71, Zdolny Śląsk, zamiata jak tajfun Filipiny Dekada za nami, a dekadę temu ruszyła zamiana banana na kilka Ta cała dekada minęła ziomalu jak zamiana barana na wilka Zaryzykuję, bo kto ryzykuje tu, ten wysypuje z walizek plik szans Ty, panie Midas, masz sk**e wypas, yo, tyle że my mamy big guns Chyba nie widać, nas byle przychlast rozbawia do wymiaru King Size Mam wyjebane na przyklask mas, a ty baranie patrz, czy masz twarz [Verse 14: Yanaz] Zapłonie cała Polska od ognia Zdolnego Śląska 71 Wrocław-miasto o stu mostach Gdzie znajdziesz miejsca, które sieją postrach I te, w których będziesz chciał już zostać Ej, tylko tu zdarza się noc z wtorku na sobotę I w sekundę możesz zostawić całą flotę Głupot nie plotę, wiem jak wciąga to miasto A wielka wyspa to mój bastion [Verse 15: Freon] Freon, A.D.H.D., Terror Kolęda Wychowanek rejonu Hubska, Borowska, Przestrzenna Wiele lekcji od brudnych ulic, nauczka jedna Czyste sumienie-rzecz bezcenna Szczere pozdrowienia dla pełną gębą hiphopowców Od czasu koloru ziomów, nie jednosezonowców Dla was, dla bractwa dzięki za oldschool Dla dziedziców grodu Piasta, dzieci miasta mostów [Verse 16: Shot] Przejebane flow zza Widawy płynie przez Kromera na Śródmieście I niesie moją ksywę, teraz zrób przejście Ja odpalam za nie jointa, na mecie ze słabych cisnę A twoje wciąż stoi w korkach na Grabiszyńskiej Fronty kamienic błyszczą wymalowane, kurwa Ziomki wiedzą o nich wszystko, bo znają je od podwórka Ty weź koleś wyjdź wieczorem tam gdzieś na Ołbin Czy Psie Pole i sklej pionę nam, check my homies [Verse 17: C.H.T] Mam to w serca zanadrzu, jak na nadodrzu każdą chwilę Dobrze było tu dorastać i tutaj być szczylem Album Rekorda to hymn tych wszystkich zdarzeń stąd Które wyniosę i się nie wstydzę i nie boję ziom Dumny z lokalnej sceny, wkrótce też ją będę mógł ponieść Boże, jak to poszło w przód, ja przed ludźmi, scena płonie Potrzebuję czasu, by za wszystko mój dogonić sen Starszej gwardii życzę hajsu, młodszej-niech wybiją się [Verse 18: miloMailo] Jejej już słychać znów, powróciłem, witam Wrocław Znasz już groove mój, ułady od podstaw Kolejna zwrotka, mordka stąpa po znajomych mostach Poznasz mnie po dźwiękach, nie po postach (aj) To mój kraj, topograficzne położenie Nuć One "Limit in the sky"-metafizyczne korzenie Czuć snuć lubię, bit do bytu, tkam rym do bitu Cóż, brudna prawda, gerda tego typu typów [Verse 19: Mesajah] Przejmujemy ten teren, wspólny front tworzy Wrocław Teraz masz to od podstaw Tworzymy jedną scenę,jedno brzmienie Łączące całe pokolenie Bez szans, ale w sercu z nadzieją Złączeni z naturą, z dumą reprezentują Wrocław! Pomocną dłoń bracia wyciągają I wiedzą, że w potrzebie zawsze liczyć na moją mogą [Verse 20: L.U.C] Ja tworzę łamigłówki dla was tu Jako że to nie z pipidówki rap, nie skuma pastuch Tak wiążę swe sznurówki, rymuje do nastu Fajno, że każdy słów kinetykę ma własną A to, że niczym mrówki, budujemy moc kontrastów To kosmos stu mostów, sto bomb, to sto blasków [Verse 21: WB Motyw] Nie zobaczysz mnie w koronie, chociaż każdy wers piszę Jakbym miał złote dłonie, zbombarduje cię ten projekt WRO plus WB i na stówę masz to pro Wiesz, też lubię gruby joint, który kopie dupy PseudoMC-ja, jak i moja grupa, skreślam ich w tym mieście Takie mam podejście, 71 respekt Bije polskie serce pod najlepsze pętle Niech to pootwiera głowy wreszcie [Verse 22: BlasQ] Ja, tak jak Gural, jestem rymmajster, rymem w głowach robię bajzel To nie talk-show, więc nie pytaj nas co z hajsem Daję szczery rap, to przekreśla twoje szanse Jeśli szukasz kota w worku, wręczy ci go Zygmunt Chajzer Mówi do was ponad 90 kilo rapu Jak masz dalej watpliwości, podłącz mnie do wariografu Szyderczy styl, nie ma na to paragrafu Wrocław, Bermudzki Trójkąt, salute chłopaku [Verse 23: Hemo] Hej Wrocław, niech usłyszy cała Polska Wiesz kto teraz nawija i ma takie flow Hemo one, w bletę gram, latam jak Air Jordan Iron Man, Solo Han, Dexter Morgan Mówię ci, lepiej wybij sobie to od razu z główki Tworzę prosty rap, a nie łamigłówki Biały dom, podziemny krąg, skurwysynu Sprawdź to, zbliżam się gdzieś pod osłoną dymu [Verse 24: Mixo IFCC] Takie wersy mam i tagi jak karabin mogą zabić A on krwawi, nie mam zamiaru zostawić suchej nitki Zawieś się jak klawisz albo najlepiej zamilknij Ej skurwysynki, wczujcie się w rytm melodyjki Triki z 71, a nie z Ameryki To nie wpływ muzyki, to jest wpływ graffiti IFCC fatality tak, że aż się palą bity Żadne hity satelity, chociaż duszę mam kosmity [Verse 25: OZM] Dobra muzyka, łatwe życie - miasto pomaga mi z tego korzystać O szczycie marzy tu nawet ten, co nie ma nic włożyć do pyska Nadzieja nabiera innego znaczenia, kiedy w zasięgu masz cele Nie po to tu wybudowali Sky Tower, byś patrzył w ziemię Podziemie 71 - nie jeden chciałby w tym kręgu być Ja młody wilk, nie marnuję chwil, żeby gonić sny Czy należy mi się to miejsce w szeregu? Sam ocenisz Jestem tu po to, by coś przeżyć no i coś zmienić [Verse 26: Wara] Dobrze wiesz, że jestem zwyrodniałym katem, biorę w łapę nóż do tapet Na japie zaciesz, kastruję młode koty, hee łapiesz facet? W tej grze status, jak papież dla Watykanu, trzymam Niebezpieczne flow mam - mortal kombat, monster jak Godzilla Jak mechaniczna piła znów sk**em ścinam z nóg wroga Zrzednie ci mina, kiedy nawijam, płynę jak woda Okrutny w czynach, zabiłem syna jednego boga Włączam God Moda, zbrodnia gotowa, wack MC chowam [Verse 27: Człowień] Wjeżdżam w to od Grunwaldu, od pierwszego poziomu Jakbym zaczynał scenę w 80 milionów Fajna scena mówisz, Człowień to kat Ale kiedy krzyczę Kato, pytasz "Talkin About?" Na mieście widzę korki od lat i to jest wada Przez koty, których flow spływa po kaskadach Do tej mocy dojdziesz po krasnalach, ej Gramy swoje od północy, póki stoi hala Wrocław ma się dobrze z bliznami na plecach Z niebieskimi tramwajami i bunkrach po Niemcach Nieznajomymi raperami zadręcza, chcesz bić brawo Lepiej sprawdź oprawę na meczach [Verse 28: Antone] To miasto mostów, kastanietów i meetingów Poczuj funk albo zgiń tu, działa na wiarę płyń w cug Niejeden spadł i już się nie wydostał Gdy ponad pół miesiąca, trybił w pasażu Niepolda Wrocław- stolica Dolnego Śląska [?] , na woskach Tu powstał Antone i tu chce umrzeć dziś wspólnie Tłumnie, dumnie robimy na scenie burdel [Verse 29: Esee] Wszechświat, ziemia, żadna ściema Z trójkąta wciąż napierdalam, na kwadracie robiąc hałas W kręgu tym wciąż zaklęty i niczym pierścień Arabeli Rozpierdalam siłą decybeli... W mieście spiętym literami W - Festung Breslau na misji Chyba nie wszyscy jeszcze wyszli Poziom ekspert, ja nakurwiam jak TGV Kurwiny łaszą się, a ja z nich łacha drę I taca tu błyska, pluska whiskey miska Energia tryska, śmiech wykrzywia pysk wam A Ty wróć do podstawówki, stara kurwo Jeśli nie wiesz, kto rozpoczął tutaj chore gówno [Cuts] [Verse 30: Pork] Masz tu przekaz od ekipy, te pliki od kliki te płyty Kliki, kroniki, przytyki, bez lipy te bity i klipy Featy dla świty bez stypy, liryczne low kicki Flow, flipy, tripy i tricki bez stypy 71 kipity A Ty w swym betonowym tipi wbity w ten kipisz Są jak piki w te kichy na Haiti, zryty jak każdy z ekipy Z tej kliki każdy ma sznyty i szlify, typy logiki, gro typy Jaraj te splify i rozkmiń to jak graffiti [Verse 31: Prys] Przywiało mnie tu, dał wschód, wsiąknąłem Puszczam dużo chmur, otwórzcie parasole Znam to miasto na pamięć, zapamiętam miasto Bo wraca, co dajesz - pierdolić paszport Mogłem tu poczuć funk albo umrzeć I tego funku mam po dach, jadę dumnie Nie żebrałem o respekt, respekt przyszedł Nie wiesz kim jestem? Jestem PRYSEM [Verse 32: Mustafa] Urodzony we Wrocławiu w szpitalu na Hirszfelda Stworzony, by na haju biegać po tych pętlach Miejski karaluch, knajpiana przybłęda Bohater obrazu spod nietrzeźwego węża Mustafa a.k.a lecący żuraw Bum szakalaka znów tonie w miksturach Stary szakal na nieprzetartych szlakach Mustafa a.k.a wrocławski Kaligula [Verse 33: Haju] Jestem w drodze, mam swój kodeks wierzę w to zupełnie Mam słów morze, współtworzę scenę póki zdechnę Jestem stąd, moje flow to sumienie miasta Jak szary blok i szara ławka, z puszki szara farba Jak ta rap gra wpadła mi w banie Bo każde nagranie z 71 znam nadal na pamięć Wrzucam taga na ścianę jak Haju, Pepe Skuad, 71 Wrocław Zmieniam się stale, by tym, kim jestem, pozostać [Verse 34: Paciwo] Ja to szmata, która nie lubi kiedy do niej wracasz Osiedla piją wódę, dalej mają po niej kaca Paciwo znowu się wbija na kraj Daje wam stale wokale na majk Pierdolić żale, bo wcale nie tak Przecież ulica uczyła nas grać Powiedz czego chcesz, powiedz, powiedz czego chcesz? Alko, dragi, hajs? Używam tego też Wrocław robię to by was zadowolić 7 grzechów głównych, 1 plan - rozpierdolić [Verse 35: Dogas] Jestem jak wulkan... i tylko bit wie, kiedy wybucham Kiedy widziałeś mnie na mieście, może myślałeś, że widziałeś Yelawolfa? Mam słownictwo naganne jak zachowanie w szkole - pierdolę Oddaję hołd wrocławskiej szkole Stare pokolenie, młode pokolenie, chyba jestem pośrodku na scenie Po prostu doceniam brzmienie, nie nie nie patrz na mnie z nienawiścią Bo zrobiłem to, co tobie by nie wyszło Jestem bestią, której weszło to w nawyk Jestem The Best, joł jedną kwestią potrafię zabić [Verse 36: Rekord] Zaczynałem gadać, kiedy nikt tutaj nie dawał nam minimum szans Ile razy to słyszałem "ile ty masz szczylu lat?" Ile razy tak nie dawali wiary wiesz ? W czasach, kiedy mogłeś dostać tutaj za lenary w łeb To 71, zanim tysiąc osób się zebrało Za to mieliśmy tysiąc powodów, bity i kolabo Do dziś gra to i tyle lat nas wkręca od podstaw Dziś każdy z nas to potwierdza jak Wrocław ! [Verse 37; Tymon] Oto ja 90 kilo nadchodzi legenda Co ty nie pamiętasz? To Szelma z 71 Głośnik niejeden zniszczyłem tu bez jednej głoski Wyciągnij wnioski sam co by było gdyby Byłem jak Biggie tu, byłem jak Eminem I każdy wiedział kto to T M O i N Kawałek ten, beze mnie by się nie poskładał A zatem bless it man, do syna spadam [Verse 38: Tomasz Andersen] Dawno temu było miasto, które dało nam nadzieję Kiedy nic się w nim nie działo, wybudowaliśmy scenę Wtedy MC było mało, uczyliśmy się na błędach Żeby nagrać wielkie płyty, których nikt już nie pamięta (Oto Wrocław) To legenda, którą miernie imitują Wielu ma parcie na szkło I (chuj) reprezentują Kiedyś ważna była muza, dzisiaj nie ma to znaczenia Rządzi ekonomia gówna w milionowych obejrzeniach [Verse 39; Wozu] Tu się urodziłem, nie na pipidówie gdzieś tam Gdzie strumień to rzeka, dumnie mówię dzieciak Od 3 dekad ten sam kubeł i trzepak Tu Wyspa Słodowa, z drugiej Ołówek i Kredka I choć tu nie mieszkam, dobrze znam te miejsca Te miejsca co ukradły handlowe centra Te miejsca co stanowiły mój cały wszechświat A teraz europa to małe przedmieścia [Verse 40: Bleiz] Eeej, tak się składa, że chcesz na 71 6 i 9 plus 2, blues gra Bleiz, moja łajba wpływa do portu Chcesz czy nie, biorę swój kawałek tortu Flary w górę, spalam kluby łubudubu Kapitan luzu, południowy zachód na umór Uuu! Najgrubszy wokal, w kraju bęc! Zapiszczałeś coś? Się nie wydaje mnie