Chupa - Bezsenność lyrics

Published

0 97 0

Chupa - Bezsenność lyrics

[Zwrotka 1] Nie śpię, a to dziwne jest, że czuję się jak we śnie Nie jest późno, jest już wcześnie, miasto już przeciąga mięśnie Oczy witryn są zamknięte, będzie miało chwilę jeszcze Aż przeciągnie się i ziewnie by obudzić się zziębnięte Obserwuję tą pętlę codziennie, codziennie Napięte mam myśli, a ciało bezsenne, bezsenne Ja w nim, a miasto jest we mnie, jest we mnie Szkielet murów i drogi ścięgien, drogi ścięgien Patrzę w krzyż okna, ile tych krzyży w okolicznych blokach Ukrzyżowana Polska w szarych murach pośród błota Autorytety nadal nadęte i wątpliwe Chociaż podobno święte, dla mnie świętojebliwe Kłamliwe języki syczą zewsząd Lepkie palce pieszczą pieniądz Chore głowy wierzą w przesąd Zimne serca szerzą przemoc Rozdarci na pograniczach etyki, arytmetyki Balansując na granicach religii i polityki Moralności, rachunkowości, pokoju, wojny i wolności Walczącą ze światem udzielając światu lekcji Walczy światłość z mrokiem za pomocą świeczki A dziś w świecie słowem i wodą błogosławi się karabin żeby w imię Boga i z nim na ustach zabił, rozgrzeszył i zbawił A potem sławił, jedyną wiarę ropą i dolarem Bo Bóg mu szepnął z nieba, że tak właśnie trzeba Tak oto demagogia, zagłuszyła Boga A wiarę zastąpiliśmy pijarem Nieprzytomne myśli, które wiatr tu przywiał Siedzą na parapecie, przeglądają się w szybach Usiądę obok nich, podobają mi się dzisiaj Krawędź - oto dobre miejsce do rozmyślań [Refren] Ja nie mogę zasnąć Trzecia noc z rzędu, zmysły są na baczność Więc daj mi coś na to Zazdrość wypełnia za uśpione miasto Ja nie mogę zasnąć Trzecia noc z rzędu, zmysły są na baczność Więc daj mi coś na to Zazdrość wypełnia za uśpione miasto Ja nie mogę zasnąć Zwierzę bezsenne pokutuje za coś Więc daj mi coś na to Trzecia noc z rzędu, zmysły są na baczność [Zwrotka 2] Znowu nie śpię, trzecia w nocy, snem znużony patrzę w diodę Power/On, takie proste lecz kolejny raz nie mogę Licznik stoi, się nie kręci, serce bije słyszę w uszach Niby chcę, ruszam myślą, ale ciało się nie rusza Leżę na wznak niczym w trumnie Dłoń na dłoni leżą godnie Przepocony sweter gryzie, uwierają mokre spodnie Leżę niemy, dioda świeci, przypomina - jeszcze żyję To nie sen, sen nie przyszedł, co nie wzmocni to zabija A na zewnątrz świat pędzi, ślepo naprzód jak szalony Upadają banki, wstają ranki, ludzie tracą domy Spekulacje, statystyki, spadki, wzrosty i wyniki Kalkulacje, rozważania, współczucia, arytmetyki Ideały sięgły bruku, kapitał łże do rozpuku Ej, synku, człowiek to jest piąta cyfra po przecinku W tym wyniku równania zysków i strat, taki ten świat Rozmycie człowieczeństwa w tym rachunku prawdopodobieństwa Matematyka rysuje Ci punktem na osi "y","x", Jak będziesz żyć choćbyś miał już tego dosyć i rwał z głowy włosy Zgrzytał zębami albo śpiewał psalmy Zbuntuj się, a wyleczą Ci jak organizm stan zapalny Nie odbiorą tylko moich uczuć, uczuć i miłości To życie to sen, trzeba je do końca dośnić [Refren]