Camey - Trudny Dzieciak lyrics

Published

0 126 0

Camey - Trudny Dzieciak lyrics

[Zwrotka 1: Peja] Nie cieszą mnie już zasrane promienie słońca Od czasu gdy śmierć zabrała mego ojca Matka też umarła jeszcze wcześniej niż on Całe moje życie to jebane wielki dno Teraz jestem sam Na takie życie sram Nie czas na gówna Nie pierdol że coś kumasz Nie oszczędzam zdrowia Nie unikam nałogów Przez następne przekręty Przystwarzam sobie wrogów Życie ha ha to pieprzony banał Całą moją kasę szybko przepierdalam w kanał Całonocne libacje kupa alkoholi W taki właśnie sposób wykańczam się powoli Bo kpie sobie z życia I śmieje się ze śmierci Dalsza egzystencja naprawdę już mnie męczy [Refren: Peja] Wasze życie niepodobne do mojego Ja opowiem wam o swoim nie pytajcie dlaczego Człowieczy los jest zwyczajny [Zwrotka 2: Peja] Trudny dzieciak Pierdolony zwyrodnieniec Na wszystkich się odgrywam Musicie o tym wiedzieć Nie jest mi łatwo I nigdy mi nie było Nie miałem sielanki Nie raz się ze złości wyło Lecz nigdy nie uciekłem od zasranych problemów Było ich dużo pozbyłem się wielu Moje życie to stek nieporozumień Dużo pomyłek nieudanych posunięć Niedomówienia łzy znaki zapytania Kłótnie w rodzinie konflikty od rana Szkoła mnie nie chciała nie tolerowała A moja dziewczyna ta dziwka się puszczała Wszystko mnie obciąża nie daje zapomnieć Nie pomaga tu alkohol nie umie wymazać wspomnień Żal i smutek starczyłby dla bardzo wielu Nie ściemniam nie przesadzam pierdolony przyjacielu Ludzkie słabości to nie temat na piosenkę Na takie gówno mógłbym ściemniać panienkę Samobójstwo melancholia stan emocjonalny Żyję na krawędzi ten ciężar jest ogromny Modlę się nieraz do Tego na górze By we wzburzeniu nie wyskoczyć Z okna na podwórze Może w innym wymiarze Życie pokaże Teraz zasuwam dalej tak jak umysł mi każe [Refren: Peja x2] Wasze życie niepodobne do mojego Ja opowiem wam o swoim nie pytajcie dlaczego Człowieczy los jest zwyczajny [Zwrotka 3: Peja] Samotność rozterki nieopisana pustka Zbyt długo już doskwiera znów otwieram usta Jestem sam w tym bardzo dużym domu Wsłuchuję się w tą ciszę i nie mówię nikomu Że może mi źle że coś się ze mną dzieje Zresztą od dawna nie mogę się porozumieć z przyjacielem Muzyka jest jak pancerz czyni mnie twardym Nie daje nic zapomnieć jestem bardzo uparty Nikt mnie dobrze nie zna chyba tylko ja sam Nie będę się rozczulał ja i tak na to sram Nie mam zamiaru żalić się ulepszać świata Chcę tylko miłości mej kobiety i brata Rodzina harmonia podstawowe więzy Bardzo dawno to straciłem Myślę o tym bez przerwy Drzwi się otwierają ja nie chcę uciekać Nie będę się bronił prosił nie chcę też czekać Na to co wkrótce w moim życiu się wydarzy Do końca tego nie wiem czy się odważę Żyć w tak młodym wieku jest tak samo jak umierać Sam nie wiem co wybrać może jeszcze poczekać [Refren: Peja] Wasze życie niepodobne do mojego Ja opowiem wam o swoim nie pytajcie dlaczego Człowieczy los jest zwyczajny [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]