BRZ (Pl) - Nektar lyrics

Published

0 177 0

BRZ (Pl) - Nektar lyrics

[Intro] Historia Tworzy Się Dzisiaj Wichry Wojny, nie daj się zwieść Zaciśnij pięść! Ha Jedziemy, BRZ [Zwrotka 1] Czasem patrzę za swe okno, czuję się jak inwalida Ludzie cel mają i idą w przód jak życie parę chwil da Czasem chwilę wolne mam, lecz spływam w alko i narko Po południu mnie moralniak kręci, życie leci jak za balkon Płacę za to ten nieopłacalny hardcore Co sprowadza na zły tor, w którym jestem jak amator Czasem płaczę, czasem fizycznie I wiesz w co wkładam w to co mówią inni Choć nieraz czasem czuję się bezsilny Ręce opadają i powznoszą ręce inni Bo coś tu jest nienormalne tak jak żołnierz wśród cywili Albo runą jak drzewo na jakimś zajebistym piętrze Albo runę ja, bo pod wiatr idę, bo resztę pieprzę Czasem przyjmuję psychiczne ciosy za swą nudną butę Wiem, wiem jestem nieraz chamski Prawdziwy, bo w sumie chuj wiem Znam tylko jeden zespół, który niszczy wszystkie Czasem wkurwia mnie podejście ludzi W dupę włóż se mixtape Wiem, czasem to a czasem tamto Wiem, wiem, wiem Ty nie lubisz mnie, nie jestem trendy łajzo Czasem mam ochotę wyjść z domu, iść się upić Nie do klubu, a do ludzi Nie chcesz zrozumieć nie musisz Czasem, czasem mam ochotę skoczyć z okna i zobaczyć jak jest Powiem szczerze - potem, bo teraz mieszkam na parterze [Interlude] Teraz kurwa mieszkam już na pierwszym piętrze, dziwko [Refren] (x2) To jest ten dzień, ja, ty, my, wy, oni, by Tu być ubieram kevlar, bo życie to nie sny Przetrwać, idę dalej w przód, mój cel to meta Meta, metan, w rękach pali się nektar [Zwrotka 2] Mówią żebym opanował trochę się i schował nerwy pod bluzę Pytam jak to, widzę co jest wokół, osz ty w kurwę Ten Kaczyński to już chyba sekta Leszek w grobie się przewraca, gdy widzi jakiego brata ma Wkurwia mnie w około wiele, jak Polak mam to w sercu i lubię narzekać Ty polej więcej, weź nic nie mów Jadę furą to wkurwiają mnie ulice, kurwa dziwki wszędzie kradną Mają na używki lecz nie jakoś Czasem wkurwia mnie brak jointów, gdy chcę pisać Brak koksów, gdy chcę pić i brak papierów, gdy chcę wysrać A o flocie już nie mówię, czasem wkurwia mnie ma szczerość I rozumiem mych rozmówców, bo szczerość to bezczelność Wkurwia mnie szacunku przerost, małolatów zagrywki Chcą dorośli być, ich marzeniem nie żony mieć a dziwki I choć taki sam ja byłem, to mnie wkurwia, bo bez floty I bez szlugów wiesz jak jest, nie chce szukać się roboty To mnie wkurwia tak jak brak refrenów w tych kawałkach Mój rap to rymów przerób, a nie fajna panna Wkurwia mnie, że ktoś z tego robi biznes i party Nie wkurwiaj mnie, nie tłumacz wiesz, że jestem uparty [Interlude] Skurwysyny, właśnie tak, właśnie tak (kolejny track) Ah, ubieram kevlar, to Wichry Wojny Nie daj się zwieść, zaciśnij pieść, bądź spokojny 2012, cały czas, cały czas [Refren] (x2) To jest ten dzień, ja, ty, my, wy, oni, by Tu być ubieram kevlar, bo życie to nie sny Przetrwać, idę dalej w przód, mój cel to meta Meta, metan, w rękach pali się nektar