Brall Beats - Psychofanki lyrics

Published

0 96 0

Brall Beats - Psychofanki lyrics

[Zwrotka 1: Diox] Zaczynała od luźnych zdjęć, luźnych zdjęć jak moje baggy Później na gronie robiła se fejm, kilku kumpli dawało jej lajki Szła po swoje, s**y spoko, osiemnaście lat, piersi, botoks Na imprezach ogień, Mołotow, koktajle, wóda, blanty i coco Przybij pionę swoim sponsorom, przybij pionę organizatorom Dzisiaj w klubie będzie bang, raperzy chętnie cię stąd zabiorą Jakiś after, walimy naftę, hotel przy placu Zawiszy, transfer Polegaj na mnie jak na Zawiszy, kreski kopią cię jak doktor Martens Jak KaeN suko mam Alter ego, detonacja w żyłach alko przelot Nagrałem kilka kawałków o zdradzie i wiem, że pociąga cię to jak nic innego Twój misio myśli, że śpisz u kumpeli, pozdrowienia ode mnie dla misia Jesteś z front manem najlepszej kapeli, widzę po oczach, że misio ci zwisa Gramy rap, hardcore nie funky, wpierdalasz się na stół i tańczysz Mieszasz refreny, nasze kawałki, jak my c**a-cola i jacka w szklanki Pojebańcy nie liczą kabzy, mimo, że to nie jeszcze Gang Albanii Jesteś gotowa, chcesz się sprawdzić? Psychofanki street poker w karty [Scratche] Melanże po koncertach, haszysz jaranie skręta Królewny, przeważnie jednej nocy [Zwrotka 2: KaeN] Lubisz rap, lubisz nas, lubisz kiedy na głośnikach gram ci co dzień Lubisz kiedy mówię tobie świństwa bo, jesteś mokra gdy do ciebie w snach przychodzę Wiele byś oddała, żeby chociaż chwilę, zostać sam na sam z idolem Ale ty mnie kobieto bardzo kochasz, widzę, marzenie to zerwać ze mnie banderolę Dla ciebie kobieto na niebie świecę, najjaśniejszym światłem #astronomia Osaczony czuję, że nie mogę znaleźć wyjścia, zaczynam się dusić #klaustrofobia One bardzo dobrze wiedzą jak mnie kusić, muszę stać twardo na nogach Chcesz to ci pokażę, zdradę, łzy, smutek, żal, miasto Boga Nie przyszedłem po to żeby tobie zwierzać się, jestem zimny wiem Robisz niepotrzebnie te złotko sceny, przecież to był tylko zwykły seks Mówisz, że mi dasz to szczęście ty, że nie chodzi tobie wcale o mój fejm Kasiu, Gosiu, Asiu, Ago, Marto, Magdo polub mnie Wielu miało ciebie, wielu będzie miało jeszcze, kobiety kochają kiedy facet błyszczy Kochacie pieniądze, cały splendor, kochacie zazdrość, działa to na wasze zmysły Puszczasz ploty, bo cię pogoniłem, buzię lepiej dziwko zamknij Wiele da ci ona, da ci hotelowe chwile, ale zabierze ci spokój psychofanki [Zwrotka 3: Diox] Przewinęło się tu kilka psychofanek, after w hotelu, nie kończymy nad ranem Wracamy do pokoju gdy inni na śniadanie, wąskie korytarze się opierasz o ścianę Mieli cię wszyscy i wiemy to wszyscy, że mglisty poranek z rapem to rutyna Twój makijaż jest przezroczysty, blizny po tacie zaczynają przebijać Czujesz chujowo się mocno nad wyraz, bo widać, że w domu już nikt cię nie kocha Szukasz okazji gdy trafi się chwila, najebana chcesz freestyle'ować Nie takie tricki, łyk Ameryki, za cztery podpisy ma zdarte kolana Twoje kumpele ci pozazdrościły, niezłe z was VIP-y, VIP wypierdalaj Taki lot, wysoki lot, jak na WWO suko czarna seria Nie masz kapusty by wrócić do domu, na domiar złego padła ci bateria Mówisz sobie to ostatni raz, ostatni raz jak się tu kurwisz spita Dobrze, że zajebałaś ze stołu, dla obsługi za sprzątanie tipa Parę groszy, jesteś kwita, butla wody, schody kwita Nigdy więcej takich historii, bo co by powiedziała matka ci gdyby żyła Zapominasz o tym szybko luz, na osiedlu znów siema, siema Nawet Bóg już nie wierzy w cud, podobno za tydzień też jest tu melanż [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]