Wśród lasów gór Dolin i rzek Pędzę bez wytchnienia Szukając przeznaczenia Bo stałem tam na szczycie samotności Gdzie święty ogień płonie Gdzie prawda jest jak stal Potężny wiatr Z zachodu mocno wiał Perlista mżył I promień słońca trwał Wtedy to wichry zapomnienia Zostawiły mnie bez zwątpienia: Niech grom, płomień Życie i zew Nich wszystko to co kocham Spija moje krew Drzewa, lasy Wilki i ptaki Czy wszystko co istnieję Ma swoje przeznaczenie? Lód. ziemia.wicher I stal Chce wiedzieć Czy stracę to co mam? Pędząc wciąż ścieżką przeznaczenia Spotkam śmierć-koniec istnienia Ostatni z żywych widzę ją wciąż Śmierć na mnie czeka- z grobowców mąż Z otchłani wichry, płomienna stal Koniec istnienia - sen zapomnienia Miałem ja braci, krzepiącą stal Dziś to braterstwo odeszło w dal Teraz cierpienie i smutku syn Teraz płomienie i będę z nim Ojciec to czerni, matka cierpienia Głosy ciemności, wichry zapomnienia Miecz mój chce płonąć. ognisty zew Choć stal umiera- płynie jej krew Na skraju światów spotkamy się Snu zapomnienia Iskro zwątpienia! ...ojciec to czerni, matka cierpienia.