Bonson/Matek - Miejsca lyrics

Published

0 78 0

Bonson/Matek - Miejsca lyrics

[Zwrotka 1: Bonson] Wczoraj żegnałem Szczecin, dzisiaj witam Wrocław I gdy patrzę na jej buźkę pragnę by tam zostać Jutro wyjdę moczyć mordę, lecz nie musisz być zazdrosna Wiesz, że wrócę, zjemy obiad, gdzieś wyjdziemy, przyszła wiosna Wczoraj nie chciałem wstawać, dzisiaj nie chcę kłaść się I nawet jeśli mamy tylko milczeć i się patrzeć Nieważne! Mam tyle wad na garbie Narkotyki, kurwy i chyba dzisiaj jestem błaznem Do dzisiaj nie wiem co widzieli w tamtych wersach Małolaci chcieli być jak my, małolatki wpaść się przespać I byliśmy żołnierzami, mieliśmy szansę wejść na szczyt Ale chyba nam uciekła... Kiedy dzisiaj chcę odpocząć, powiedzą: "tracisz jaja!" No i jak tu być szczęśliwym, gdy kochają jak upadasz Jutro wstanę, ruszę w trasę, się położysz spać znów sama Ja napiszę sms'a, że się jakoś poukłada [Refren: Bez Struktury] Czasem myślę, że to nie tak Może to nie moje miejsca, a może ja Nie przejmuje się, co myśli o mnie świat I mogę być kimkolwiek bym chciał Byłem w miejscach, które znałeś z opowiadań Które znałeś z opowiadań, które znasz... Robiłem rzeczy, które znałeś z opowiadań Które znałeś z opowiadań, które znasz! [Zwrotka 2: Bonson] Zachłysnąłem się tym życiem, teraz weź mi powiedz: "głupi typ!" Bo ile jest na scenie, żeby mówić, że się znudził tym Nie jestem męczennikiem, nie po to, żeby pluć mi w pysk Do czwartej rano piszę, później czytam, no i znów mi wstyd Zraniłem kilka dobrych kobiet, nagle budzą ze snu W oczach gniew, w plecach nóż, krew na ręku I nie umiem ich przeprosić, jestem tchórzem, teraz wiesz już I co? Dalej dasz mi mieszkać w sercu? Wróciłem skąd przyszedłem, się przyzwyczaiłem żyć w tym Chcę znów mieć czystą kartę, zapisywać brudne myśli Straciłem dużo czasu, chciałem być na ustach wszystkich Tak bardzo bałem się być zwykły Wczoraj żegnałem Szczecin, biorę kurs na Wrocław Bo jej wzroku mówiący: "zostań" jest jak szóstka w Totka Gryzę się w język, żeby słów nie rzucać od tak Żebyś nie musiała mówić, że się znów zawiodłaś [Refren: Bez Struktury]