Bogu - A może jednak... lyrics

Published

0 127 0

Bogu - A może jednak... lyrics

[Zwrotka 1] Nie, nie namawiaj mnie, przecież wiesz, że nie oprę się Nie potrafię, nie, nie potrafię, ja nie potrafię? Nie no, raczej, że to łatwe, serio, bracie Nie chcę, nie wezmę, nie, nie, nie kuś, chcę też Weź zrób sobie przerwę, bo zdrowie nie najlepsze już masz Pewnie, że kusi, kurwa mać i to tak Że zaraz ciebie wypierdolę za próg, wypierdolę i chuj Nie chcę już widzieć tu zwiniętych stów, sprzątnij stół Tak z bomby, co? Od jutra, ta, od jutra By zacząć znów tak samo, śniadanie rano Śniadanie się gryzie, a nie czeka, aż spłynie Nic nie wchodzi, po prostu, po co to robisz? Weź odbij, zapomnij, że kiedykolwiek zażyłem Nikt nie wie, jak to się skończy, spokojne są tylko początki Niby wszystko jest spoko, ale wiesz, że nie problem o problem Więc proszę, daj spokój, chuj wbijam, chcesz w mordę? Chcesz w mordę? Jak sprzątniesz, to siądę No dobrze, już dobrze ale więcej nie pytaj Nie proponuj i się przestań zachwycać Wiesz, że mi ciężko i to cienka linia Wcale się nie waham, tylko daję przykład Nie waham się, przestań mi wmawiać Dobrze wiesz, że to nie prosta sprawa Może trochę, więc tym bardziej, proszę ciebie, daj spokój Właśnie, nie chcę patrzeć, nie chcę brać Nie chcę, wal się, nie dam się, nie chcę, łajzo, spierdalaj No dobra dawaj Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska