Białas - Ścierość lyrics

Published

0 85 0

Białas - Ścierość lyrics

[Refren x2: Białas & Solar] Są pytania, których nie wypada zadać Tajemnice, których zdradzać nie wypada Co by ci nie wypadło, nie wypada zdradzać Jesteś coraz mniej otwarty z każdą kartką z kalendarza [Zwrotka 1: Białas] Minęła młodość i leci to dzisiaj Dzieci, kobita, nie pij, poczytaj! To, ile zarabiasz to tajemnica Na wypadek, jakby chciał ziomek pożyczać Kura domowa nie może cię znieść Bo dawno nie miała cię w sobie Jak masz uprawiać z nią seks to wolisz się przejść Do dobrych wniosków dochodzę? Nikomu o tym nie powiesz, ale jak wpadają starzy kumple To mówisz: "Ale w sypialni jest ogień! Czasami dzwonię do straży", chuj cię Strzela, że nie macie syna i macie tę córkę Ale jest fajnie bardzo Ważne, że zdrowa i dobrze się chowa Może nie znajdzie jej żaden alfons, ta Zaraz wakacje, trochę odpoczniesz Znajomy pyta: "Egipt? Grecja?" (co?) A jak mu mówisz, że znowu Kołobrzeg To jeszcze się głupio szczerzy wieśniak Owoce morza smakosz je Serio potrafi pomnożyć pieniądz Może pomoże zarobić cash Mówi, że zaraz ma robić remont Wiesz, że on może ci przydać się, więc se pijecie jak ziomki piwo Ale najchętniej rozjebałbyś łeb mu batonem za ten jego słodki żywot Jego syn ma lepszą furę niż ty, a ty masz za sobą 20 lat pracy I jakby spełniły się twoje sny, to poumieraliby wszyscy Polacy [Bridge: Białas] Ja dbam o swoje życie, nie rozkminiam czy masz gorsze Chcę tylko patrząc w oczy ci nie widzieć gry aktorskiej Nieważne czy spędziłeś noc w pałacu czy na Kolskiej Ważne czy masz przyjaciół i szanują cię, szanują cię [Refren x2: Białas & Solar] Są pytania, których nie wypada zadać Tajemnice, których zdradzać nie wypada Co by ci nie wypadło, nie wypada zdradzać Jesteś coraz mniej otwarty z każdą kartką z kalendarza [Bridge x2: Solar] Szczery uśmiech i szczery płacz Tylko to mamy od pierwszych chwil Z biegiem lat nas zmieni świat I trzeba grać jak MVP [Zwrotka 2: Solar] W podstawówce się przyznasz, że się jarasz dupą to jesteś pała dla ziomów Pięć lat później luźno się chwalisz, że się dała zabrać do domu Przy trzydziestce ten seks przygodny weź lepiej zachowaj dla siebie Będą już tylko pytać gdzie żona i kiedy ty w końcu zalejesz Traktują twe życie jak serial, trochę zazdroszczą odwagi Nudzą ich gadki o polityce jak wpadną znajomi i ich dzieciaki Będą mówić, że niedojrzały, prawić morały małżeństwa Ale to ciebie tu lubią zaprosić, bo nie wpierdalasz zaprawki jak reszta Czterdzieste - kupisz se furę, powiedzą że pewnie na kredyt Albo sprzedałeś tę działkę ze spadku, a w ryj cię spropsują "koledzy" Za plecami powiedzą, że chujnia i zaraz ci pewnie turbina pierdolnie A w bani już kombinują jak tu ogarnąć sto koła na nowsze (niż ty) Przy dwudziestu ukrywasz choroby Przy sześćdziesięciu chwalisz się nimi Ludzie są tak ograniczeni, a niby sky is the limit Niektórym dopiero przed śmiercią się w końcu zbiera na szczerość To idealny moment, tylko z kim się nią teraz podzielą? [Refren x2: Białas & Solar] Są pytania, których nie wypada zadać Tajemnice, których zdradzać nie wypada Co by ci nie wypadło, nie wypada zdradzać Jesteś coraz mniej otwarty z każdą kartką z kalendarza [Teksty i adnotacje na Rap Genius Polska]