[Zwrotka 1: VNM] Mógłbym Ci powiedzieć prosto ziomek tu z mostu Ile trzeba żeby twój dobry człowiek się rozpruł w końcu I nie ważne więzy, wizja paru lat w pace Często rozwiąże każdy język Mógłbym Ci powiedzieć o typie co bierze to Bułę na raz w nos bo mnie nie wyjebie go Gdzie idzie? Pewnie idzie przed siebie bo Spytasz go co będzie tu z nim, on sam nie wie co Mógłbym Ci powiedzieć o złych bibach Tych na których śmierć zbiera tu z nich żniwa Łyk piwa, odwagi ci przybywa Ale nikt grawitacji nie wykiwa Ty, mógłbym Ci powiedzieć o zdradzie Tak skurwysyńskiej, że gorszą ciężko jest sobie wyobrazić Ale w życiu nie jesteśmy na scenie Czasem od prawdy lepsze jest milczenie [Zwrotka 2: Ryjek] Mógłbym Ci opowiedzieć o dniach lekkich i ciężkich O spokoju ducha i wzmożonej agresji O sercu bestii, które również krwawi Przez system, którego nie da się strawić O dziecku, co za swoim ojcem tęskni I tęskniącym ojcu, który spogląda z [erki?] Mógłbym Ci opowiedzieć o ludziach prawdziwych I o takich za których trzeba się wstydzić Mógłbym Ci opowiedzieć i nawijać bez końca O braterstwie i zawsze pamiętających ziomkach O miłości mojej, która przy mnie trwała I o walce o wolność, którą ze mną wygrała Mógłbym opowiedzieć o tym co widziałem Tam gdzie byłem, co robiłem, czego dotykałem Mógłbym opowiadać o swojej przeszłości Ile krzywdy zrobiłem najbliższym po złości W napadach euforii, bólu i żalu Stop. Chwila. Pomału [Zwrotka 3: Ostry] Mógłbym opowiedzieć bez cienia farmazonu Jak blisko jest z rynsztoka do tronu O szczerej przyjaźni, której się nie traci O tym ilu łbów udawało braci W biurku, w szafce, gruby plik listów A w nich więcej prawilności niż miało ich trzystu Dalej Ci podpowiem jadąc tym tematem Przemyśl to dwa razy zanim kogoś nazwiesz bratem O milionach kłamstw i tandętych strzyków O napompowanych koksach udających zawodników O bliznach na twarzy, które są bezcenne Dały do myślenia, tak jak noce bezsenne O bestialskim ojcu, patologii w domu O tym pięciolatek nie mówił nikomu O bezradnej matce, której ciężko samej Wychowywać syna, słuchaj tego dalej O niesprawiedliwości i chorym systemie O dobrych chłopakach noszących jego brzemię O zmianach na lepsze, które wyszły z doświadczenia O ubogich ludziach których nikt nie docenia O głodnych dzieciach bez śniadania w szkole Zamiast o aferach, to dostrzegać wolę O tym jak trudno radzić se samemu O tym że trudniej wybacza się bliskiemu Mógłbym opowiadać nie widząc zakończenia Że bardziej od ran bolą przykre wspomnienia O tym jak wątpiłem że na ludzi kiedyś wyjdę A więcej Ci opowiem, jak do Ciebie przyjdę [Zwrotka 4: Sokół] Bezimienni Sokół... Mógłbym Ci opowiedzieć... Mógłbym Ci opowiedzieć o wzroku czyjejś matki gdy jej syn poszedł siedzieć O wzroku matki kiedy urodziła syna O wzroku syna gdy matka zawodzi O tym jak się czujesz kiedy ktoś odchodzi O uśmiechniętych oczach ukochanej mojej O najpiękniejszych nocach wtulonych we dwoje Mógłbym opowiedzieć, ale cenię prywatność Po co ma im psuć krew znów zawiść i zazdrość Mógłbym Ci opowiedzieć własne wspomnienia Kiedy radość wygranej tłumiły wyrzuty sumienia Zawsze w porządku, zawsze charakterny Sokół Tak jak ty byłem naiwną ofiarą bloków Miłość, tylko ona nas wyzwoli Bo lepiej jest nie walczyć kiedy walka jest o nic Lepiej trzy razy stracić niż raz się wpierdolić I pamiętaj o tym towarzyszu niedoli Tekst - Rap Genius Polska