Bezczel - Aureole lyrics

Published

0 196 0

Bezczel - Aureole lyrics

[VERSE 1] Mam już dość hipokryzji, tego gówna jebanego zobacz Sk**sy?! Kurwa nie wymawiaj nawet tego słowa Beef?! Dla pieniędzy każdy z nich Ci baśnie opowie Realiści, Jędrek we własnej osobie To żaden diss, bo żaden z Was nie odpowie To każdy jeden mój punch, to Wasz walkower Game over, spalę ich jak Gandi Ganda blanta A takiego flow nie kupią nawet w sklepie u Leylanda Ganta Połowa raperów którymi Ty się podniecasz Jebani hipokryci poklepujący się po plecach Pod publikę nawijają, że nie nawijają pod publikę Do własnego gniazda srają, zdradzają muzykę Odcinam się od nich, nie chce mi się z nimi gadać Przebywać w ich towarzystwie, układać się i udawać Że wszystko w porządku. Każda kurwa ma do siebie to Że dupy daje za frajer i z dupy faje bierze [Hook x2] Hipokryzja jest naturą ludzką I nikt tu kurwa nie jest święty Całą prawdę o każdym zna tylko lustro Aureole gasną jak skręty [VERSE 2] Znałem paru raperów, może ich znasz też Jedyne co u nich prawdziwe to druga twarz wiesz God bless polską scenę hip-hopową A - jak nie święci żyją, B - jaki hip-hop robią Nie mam zamiaru do pokory zmuszać chamstwem Ale prawda z ich ust w moich chorych uszach jest kłamstwem Tacy jak oni po nas raczej nie zapalą zniczy Przyjdzie czas bracie zobaczysz zostaną z niczym Nic się już dla nich nie liczy, byle by być rich Jak Richie Rich, liczyć kwit, celebryci b**h please Scena to kurtyzana, powoli dziwką się staje Bo zamiast handlować rapem woli cipą za frajer I czy tu coś nie gra, czy mi się wydaje Że co drugi chce nieść prawdę, a prawdę tylko udaje Do robienia pod publikę nie przyzna się z musu Choć pisze swe wersy niocą przez pryzmat Twych uszu [Hook x2] [VERSE 3] Nienawidzę raperów i tego środowiska A Ty weź mnie kurwa znielub za to, że umiem się przyznać Hipokryzja jest naturą ludzką i nie chodzi o rap tu Kilka wymieszanych z wódką niewygodnych faktów Nikt tu nie jest święty, każdy ma coś za uszami Każdy z nas jest jebnięty dzieciaku się załóż z nami Hipokryzja przez prawdy pryzmat Paradoks, bo ci szczerzy jednak potrafią się do niej przyznać Sam nie raz bywam tak, że się brzydzę sam sobą Kiedy zdarza mi się tak, że nie fair gram no bo Szpony moralniaka zaciskają moją szyję Gdy się budzę skacowany choć mówiłem, że nie piję Ci nieskazitelni no żesz kurwa ja pierdolę Jeszcze im w ogniu piekielnym spalą kurwa aureole Pilnują Twojego cienia, chociaż sami nie są lepsi Ostatni do prawdy mówienia, do oceniania pierwsi [Hook x2]