[Belmondo] [Zwrotka 1] Nie będziesz mieć okazji się pierdolić z moim gównem Bo płynie akweduktem A ty tam nie dofruniesz nawet, jak zajebiesz chmurę Co widziała mój ogródek, o kurczę, o kurdę Przecież to nie ludzie, to na smyczach kurew, małe kundle Moje charty gonią Eukanubę W moim drogim bucie nie ruszyłem nawet kciukiem A stworzyłem, kurczę, movement Dziwko jestem Bugiem, ostatecznym nurtem Mobbyn to perpetuum mobile, mobbyn to perpetuum mobile I pracować będzie nawet, kiedy umrę, nawet, kiedy umrę Guacamole, swieży sos, swieży sos Nie zbieram kurczę monet, na stole leży stos Swieży sos, guacamole Sokole oko przymrużone mam; Monet Czy to ziomek czy wrogowie, na wojnie przyjaciele odwracają się jak role Jestem Belmondem, jestem Belmondem, nie aktorem Jedyne w co gram to w wojne jak praojciec Wojciech Jak byłem w klasie piątej zalożyłem sobie skład tak jak spodzień Z liter takich co są na banknocie Młody Stavro Blofeld, przyszedłem po pieniądze Wszystkie istniejące, bo są moje