Bazz - Stan Wojenny lyrics

Published

0 132 0

Bazz - Stan Wojenny lyrics

Skip intro - 1:50 [Verse 1: NAPSTER] Wrogom zamykam tu mordy wciąż Wiem - zapycham tu ciągle nos Nie chcieliby wojny "za ciosem cios" Jebać pozory, ty powiedz to wprost Powiedz to, bo ile mam czekać żeby cię zniszczyć tutaj? Mowią mi "Boss" suki co chcą tylko tego, żebym je ruchał Gdzie jest mój Bentley, gdzie jest mój dom? Przybyło Freshville żeby mnie wziąć Musimy jeździć ciągle pod prąd I stary wierz mi, wiem co to zło Wiem co to złość, wkurwiam się dawno że nie ma hajsu Gdzie robię błąd? przecież przy moim ich show jest tak "nice-to" Pobieram rurki, ubieram vansy Nadal hetero, jak nosiłem baggy Wsumie ta spina o styl tu mnie bawi Bo co bym nie ubrał to jestem wygrany (co?) Ty jesteś zabawny, próbujesz wmówić że jesteś lepszy (won) Nie jesteś fajny, pseudo-markami tu leczysz kompleksy (bwoy) [Verse 2: VAN] Kiedy biegnę po drodze wygranych Nie mów mi, że to nie mój level Zarobię tę pęgę, na szali położę wszystko #pewność_siebie Jeszcze nie wiesz kto daje tu ogień co wali stropy Chciałbyś mi dotrzymać tempa, przyda ci się lokomotiv Szmaty z drogi, bo mimo że to moja pora obiadu Nie będę truł się ścierwem, co w muzyce szuka jedynie przekazu I mimo zakazu wyrażam opinię, i mimo nakazów nie robię jak ty Co zechcę to sobie nawinę i wielu mnie poprzę nawet jak odjebię syf Możesz nie wierzyć mi, że jebie mnie twoja opinia o mnie Nie trafia do mnie to twoje flow, niunie przy nim nie-nie-nieprzytomne Niezawodne wejście mam, które publice pobudza synapsy Nikt nie zaśnie, nie ma takiej opcji Nikt nie zaśnie, cały świat jest nasz dziś Cały świat mam u stóp, nie mogę się ruszyć Nie szkodzi, bo wielu co wokół toruje mi drogę wyczyści mi buty Zero skruchy, gdybym czuł ją wyjebałbym te wersy Ale skoro jestem tu, skoro tu jestem Zostanę na dłużej w gronie najlepszych [Verse 3: BAZZ] Wbijam, kitrasz ty się Kiedy tu uderzam robię skurwysynu stan wojenny #stan_wojenny, oni mogą te wojenki toczyć My te suki tylko spałujemy Bragguj też dziś, bragga bez punchy nie bangla Ty wracasz z tej bitwy na tarczy Nagrywają dissy na nas, oni będą prosić nas o feat'y Zaraz, co za ofiary Zero wiary, à propos ofiary to będę brał hajsy Za feat'y, za skity, za bity tu będzie Który się wstydzi, wstydzi się kurwa każdy à propos punchy, co to są za łaki? teraz biorę ich na bary Nie skumali, szkoda no bo w tym momencie wpierdoliłem tutaj te kariery stary Nie potrafią nagrać zwrotki na raz, zwę ich paździerz Ich płyty - paździerzowe, dalej mogę, nawet dzisiaj tu nie piskniesz downie Jestem jak Jaruzelski - nawet nie pisknę a was zatłuką Sensacji żeście chcieli, za te linijki mnie tutaj zlinczują! [Verse 4: BEDOES] Znasz mnie, to postaw flaszkę mi Wiesz kto wbił - to Bedoes To Bedo chce, to Bedo wie To Bedo zaczął tu robić cash Zacząłem robić sue, oni nagle krzyczą o tym Skończyłem robić sue, wszyscy nagle cicho o tym Mam fanboyów, mam fan gnoju, mam fanki których nie chce Mam gra** ziomuś, więc daj [?] bo mam przy sobie bletkę Nie wbiłem tutaj po to by słuchać kazań Nie chcę być w Miami Hit, bo Lakers mi odpowiada Wchodzisz w niezłych? ja wchodzę w najlepszą - Jak wchodzą tu w bity, ćpanie jest zbyt proste Jednak dla nich zbyt trudne podbić do ekipy Twój s** jak snapchat - 3 sekundy i znikasz w chuj Masz zwidy, jak czujesz w tym jakiś dupy ból Na tronie Anubisa błogosławi mnie [?] Jestem najlepszy z najmłodszych najgrubszy Weź sprawdź mój Gucci zegar #FRESHVILLE_TILL_I_DIE i nie pytaj mnie czy biegam 2114 punchy na twój skład mam, siema!