[Zwrotka 1] U mnie non stop pościg, nie pytaj kurwa mnie o nastroje Pierdolona paranoja goni znowu paranoje Nie rozkminiam o tym, przynajmniej staram się żyć bez ciśnień Jak już się staram, to znów mówią mi, że nie myślę Nie ogarniam nic i chuj, żyję bez wczuty do późna W sumie więcej by ogarnął typ przykuty do łóżka To padaka, kalectwo życiowe dziury w mózgu Może zarobię tysiaka na tym pierdolonym wózku Pierdole tu sięgać gwiazd, rozkmina tęga bez kitu Na co dzień tu jest tak, sprawdź, wkurwienie sięga zenitu Mówią, jak dają to bierz, jak biją, no to spierdalaj Jak dam za wygraną to weź i mi przypierdol zaraz Przecież nie dam się za chuj, chłopie już tak mnie to wkurwia Dzisiaj skończę z wódą znów, będzie na dnie ta kurwa Upadnę na dno znowu, choć miałem dawno powód Teraz jestem tak wysoko, nie byłoby z czego zbierać [Zwrotka 2] Ja liczę na czysty fart, że w mieście mnie nie odjebią Zajebisty start najczęściej tu kończył się glebą Znałem taką jedną, co przyjechała tu za potrzebą Studia, dwa kierunki, puszcza się tu na prawo i lewo Teraz nie wie, jak ma temu sprostać, rozkmina za trudna W którą stronę iść, tu zostać kurwą czy zostać na studiach Mówi, że jakoś się trzyma, że chce przeżyć, skumaj prędzej Ale ciężko się nie puszczać, trzymając wciąż chuja w ręce Ich świat ma wiele barw, na to się dawno nabrały Jebać kontrast, dawno mi się kolory sprały W tyle nie zostanę, rozkmiń, kiedyś jeszcze zgarnę forsę Dostaję białej gorączki, patrząc na te czarne owce Czarny koń rozpierdala teraz ciemnych, stary Otwieram notatnik, mam tu znów wszystko czarne na białym Zielone papiery, palę skuna, muza wali w blokach Bo mam zielone w papierach i znowu bujam w obłokach [Zwrotka 3] Życie jak waluta kanadyjska, to przecież jest czysty zysk W pracy wypłacą mi liścia, polecę na zbity pysk Najlepiej niech mnie sklonują, zawsze drugi mosty spali Ale po co, moje drugie ja wszyscy poznali Doceniamy jak stracimy, nie będę się bić o pracę Nie pracując u idiotów na pewno tu nic nie stracę Praca jest dla biednych, ciągle mam się starać Widzę już pobiegli biedni, no bo muszą zapierdalać Wykształcenie też się liczy, jakiś cieć znów okłamuje Szkoła wyższa w [?] jak później się okazuje Nic nowego tu nie wniesiesz, zaczną Ci się schody klękaj Wyniesiesz tyle stamtąd, ile Jezus wody w rękach Jak sobie wyścielesz, takie powiedzenie w modzie, przestań Powiedz, po chuj Ci wiedzieć, jak ciągle leżysz na deskach Popatrz w lustro, przestań pieprzyć, że kurwa nie jesteś więźniem Pusto wszędzie, spizgam wersy zanim zdążysz się obejrzeć [Cuty: Avens] Tekst - Rap Genius Polska