Published
0 140 0
1 Mam tak duzo do zrobienia, ale do stracenia mało Nie zamierzam odpuscic, nim dusza opusci ciało I mimo miłych zdarzen, marze aby tak sie stało Bo nieskrycie, pierdole zycie co mi pozostało Zle mysli sie spietrzaja, niech mnie pochowaja w ziemi Bo szczerze juz nie wierze, ze jutro moze sie zmienic Stale niedoceniajac, utwierdzajac w beznadzieji Mijajac da powodów, do zmiany obwodów zrenic W jebanym mroku cieni, niewidze promieni swiatła Nadzieja pod wiaduktem, a sznur jest produktem bagna W jebanym mroku cieni, niewidze promieni swiatła A odbicie nieszczescia, ujrzałem w czesciach zwierciadła I wtedy mysl dopadła, tak nagła a wciaz zniecheca Nic nieznacze na swiecie, jestem smieciem od poczecia Od słuchania narracji, głosu frustracji mnie skreca Lecz dzisiaj go wyłacze, bo dzis skoncze kurwa w czesciach Bridge: Sia la la la la niech dramat trwa, niech dramat trwa 2 Czesc zwierciadła, upadła i odbija swiat ponury A moze tylko dla mnie, stracił na barwie natury Chce go rozwalic prochem, zatrzec mu troche kontury Wszystkim co tu widze, sie brzydze prócz sztuki i kultury Dzisiaj rady to bzdry, o których ja nie chce słyszec Chce odpłacic wrogoscia, tym gosciom którym to wisze Minołem sie z radoscia, ze złoscia chce głosno krzyczec Model z dramatu, plujac w morde swiatu pali klisze I czas wybuchu przyszedł, zamienajac cisze w strzepy Erupcją wsciekłosci, i złosci na swiat przeklety W pełnej okazałosci, z obszarów ciemnosci kretych Gniew który we mnie wzbierał, oraz zbierał sie zamkniety Dzis opuszcza odmety, w cel cisniety z całych sił Zyciowy nie odparty, urok starty został w pył I juz nie jestem taki, jaki przemek kiedys był Bo wpływ otoczenia, cie przemienia #amityville