Arow/Babek - Ostatni Wdech lyrics

Published

0 143 0

Arow/Babek - Ostatni Wdech lyrics

[Zwrotka] To już ostatni wdech, ta noc zbliża się do końca Warszawa piła, krzyczała, aż w końcu spać poszła I kiedy na ulicach jest prawie głucho, czuć jej wrzask To klimat, który utkwił w nas, wokół pusty Nowy Świat Przez głowę przeszło sto myśli, nie wiem co zrobić z sobą Najchętniej bym się napił za tych co nie mogą Mieć tego co ja mam – względny luz, ludzi, słowo Ale jakie to ma znaczenie, gdy z kiepem sam idę Karową Wsparcia silne grono, mam ich obok i mogę im ufać Choć w dzisiejszych czasach to już nie lada sztuka A jestem im coś winny, bo bez nich nie ma mnie I że stoją za mną, mam w głowię stawiając każdy wers Gramy o wspólny sukces, mając w tym pasję, zajawkę Każdy dokłada cegłę do swoich domów za miastem Uczy pokory, gdy depczesz w bagnie zbyt mocno Dla Ciebie to małe piwo? Mnie to prawie przerosło Przez ego wyniesione w kosmos, wszechobecną niemożność Airbag nie ratował przy zderzeniu z rzeczywistością Wychował nas beton, twarze schowane w kapturach Każdy widzi i ocenia, nikt nie pyta jak jest u nas W sercu nie raz burza, chyba powoli dorastam Mentalnie z libacja przechodzę do stabilizacja Chcę się ogarniać, choć arołek dalej lubi Kiedy zamiast słońca go Sahara w mordzie budzi Kiedyś ludzie wyszli do mnie, teraz ja muszę wyjść do nich Jakoś spłacić to, że odtrąciłem tyle pomocnych dłoni Z tyłu zapala się lampka, że coś pozmieniać warto Bo ta wrażliwość, ani sumienie nie do końca wymarło Ostre życie ma swój urok, życie na krawędzi kręci Czas pusty wzrok od butli zmienić na aplauz przy konfetti Bo mam determinacje, cele, wiem że sporo umiem Nie chcę być przechodniem, ani szarym tłumem Rapem zamykam rozdziały, pełne niedopowiedzeń To nie chcę ich już uzupełniać – tak będzie lepiej Czas kontemplować życie, bo to jak wszystko do mnie wróci Musiałem odsunąć ludzi, z którymi nie chcę się budzić Obserwacje, wnioski, niech się mnie trzyma fart już Trza częściej ruszać głową by nie popełniać falstartów I za parę lat nie mówić, że wszystko na próżno Być szczęśliwym, spełnionym i bez lipy patrzeć w lustro Prywatnie jest git, teraz licze, że nazajutrz Koncertowo elegancko z Koza hukniem w całym kraju Nieraz tej profesji miałem dosyć tak totalnie To bym skłamał, gdybym nawinął, że i tak już nie jest fajnie A kto wie gdzie mnie zaprowadzi wena twórcza? Póki co przywiodła mnie samego na ten bulwar świt nad Wisłą, ostatni joint i to na dzisiaj koniec Czas wracać na chatę, Nowym Światem, w drugą stronę [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]