[Verse 1] Nie potrafię się ogarnąć smutna prawda taka Bo wyrzuciłem buty ziom i zacząłem latać Żadne kicksy, białe jedynki czy dunki Na połamanych skrzydłach wyszukuję swojej Narni Bałałał znów wracam na ziemię By skumać ten świat pochłonięty peelenem I sobie tak po pląsuję jak Fred Astaire Przekonany, że kwiat młodzieży jest chwastem Dobra stop! Może pora obiadu Tylko jak mam wyprzedzać ciągle wożąc się pomału Slow motion zarażę jak 2paca Ghetto Gospel Zero stresu jak i szans by przytulić forsę Eeeej mówili skończ te brednie Ciągle wierzę w Boga ale czy on jeszcze we mnie? Nie wiem, serio kurwa nie wiem wiele Jak się ogarnąć jak nie znalazłem siebie [Hook x2] Chciałbym żeby było odrobinę lżej Żeby uwierzyć, że świat jest okej I jak tu ukoić ten ból gdy brudne myśli wciąż ciągną mnie w dół [Verse 2] Co być czarnym jak Biggie wybielając się jak Jackson Zamiast nosa ziomal stracą człowieczeństwo Obiecałem sobie że już nie będę besztą Ale powiedz niby jak jeśli wszystko wnerwia Znaczy wkurwia, ta bezsilność męczy mnie Ciągle ten sam syf déjà vu Wypinam się na to, i pytam czy warto Być oblubieńcem świata w którym wyplewiłem kłamstwo Bwoy, na zło nie jestem ślepy Tańczę tango z chwilą jak Pacino w "Zapachu Kobiety" Boli mocno to bo ranię tym bliskich Oni byli gdy byłem sam wy jesteście jak są wszyscy Jestem kurwa wyższy niż Clint Eastwood Ale ile można żyć na podstawie altruizmów Bez happy endu, słowo do braci: Ile z siebie dasz innym, to tyle stracisz [Hook x4] Chciałbym żeby było odrobinę lżej Żeby uwierzyć, że świat jest okej I jak tu ukoić ten ból gdy brudne myśli wciąż ciągną mnie w dół