Bonson/Matek - O nas się nie martw [2014] - recenzja
Wstęp:
Jako, że ostatnimi dniami mam coraz więcej wolnego czasu, postanowiłem go spożytkować w sposób jaki przychodzi mi najłatwiej, czyli pisaniem. Dawno już nie podejmowałem się stworzenia jakiejś recenzji, a, że łatwiej recenzuje mi się płyty, na które mogę spojrzeć z perspektywy czasu, niż te które wyszły stosunkowo niedawno, moim wyborem był wspólny album Bonsona i Matka – O nas się nie martw. Wstyd przyznać, ale ostatnich dwóch tytułów, wyżej wspomnianej dwójki, z wyjątkiem poszczególnych tracków, nie było dane mi sprawdzić(choć od dłuższego czasu leżą na półce). Tak więc dziś zabieram się za „O nas się nie martw”, a w niedalekiej przyszłości, wśród moich bazgrołów spodziewać się również możecie recenzji ”MVP”
Całokszałt:
Bonson po pierwszej płycie z Matkiem – „Historia po pewnej historii”, pozwolił przykleić do siebie łatkę smutnego rapera, któremu kontakty z wszelkiego rodzaju używkami nie są i nie były obce. „O nas się nie martw” ma być pewnego rodzaju odskocznią i odcięciem się od tamtego wizerunku, co symbolizować może już sama okładka, z której przynajmniej ja staram się wyczytać, że pewna cząstka Bonsona i Matka umarła, a album ten ma być kolejnym, zupełnie innym krokiem w ich karierze. Utwór otwierający album „Jeszcze później” pokazuje nam w jakim kierunku zmierza. Nie mamy tu już smutnych historii i użalania się nad sobą
„Ty możesz mówić o mnie jakiś ćpun
Ja nie mam czasu, tracić słów
Już nie mam czasu, robię rap”
Przekaz jest chyba prosty. Fajnym motywem znajdującym się na albumie, jest fakt, że Bonson stara się nawiązywać do swojej dawnej twórczości, czy to przez same teksty(przedstawiając całą sytuację kontrastowo do poprzednich krążków), czy też tytułów (Rok Później na Historii O Pewnej Historii – Jeszcze później na O Nas Się Nie Martw, czy Idę Po Nieśmiertelność z EP-ki z Brusem i Szedłem Po Nieśmiertelność na recenzowanym albumie). Bonson z kolejnym zawartym wersem, celnie punktuje swoją przeszłość i zapowiada, że nie pokazał jeszcze wszystkiego, na co go stać
Goście:
Gościnnych zwrotek jest naprawdę sporo i w tym wypadku nie ma sensu opisywać każdej z osobna. Mamy tu do czynienia z ukłonem w kierunku swojej wytwórni, czyli Stoprocent, poprzez zaproszenie na album Soboty czy Winiego. Mamy wyciągnięcie pomocnej dłoni, do kolegów z mniejszym fejmem a nie zawsze, mniejszymi sk**ami, z której skorzystać mogli Enoiks, Troom czy TMK aka Piekelny. Są też osoby, które wydaje się, że Bonson zna nieco dłużej i są to już bardziej koleżeńskie rozrachunki jak w przypadku Piha, Planeta ANM czy Mam Na Imię Aleksander. Kto pozjadał? Zdecydowanie Wini, który swoją interpretacją refrenu Future'a z numeru „Bugatti” zostawił resztę gości zdecydowanie w tyle. Tak się robi rap na luzie, z przymrużeniem oka, nic tylko brać przykład. Solidnie pokazał się Enoiks, który dał refren do „Brudnej krwi”, na standardowym poziomie, w tym samym numerze zaprezentował się Pih, jednak na powrót do formy z „Kwiatów Zła” nie mamy co liczyć. Podobne słowa, można skierować do Soboty, który dograł się do „Kochają mnie, gdy upadam”. Reprezentant Stoprocent nigdy wirtuozem sceny nie był, jednak lubię i doceniam jego rap, za siłę w prostocie. Na tym albumie, możemy usłyszeć właśnie taki zestaw od Michała
Bity:
Za całą oprawę muzyczną, odpowiada oczywiście Matek. Bity na „O nas się nie martw” co prawda można potraktować w kategorii solidnych, jednak brakuje im przysłowiowej kropki nad „i”. Czegoś co skłaniało by słuchacza, do wielokrotnego odsłuchu konkretnych numerów. Nie chciałbym aby ktoś zrozumiał przez to, że produkcje na płycie są słabe, brakuje w nich po prostu czegoś co zatrzyma mnie przy nich na dłużej. Syntetyki trzeba po prostu lubić, myślę, że nie jestem osobą do której trafiają bezapelacyjnie. Jedynie „Wiem co stracę” wzmocnione przez gitarę Jacka Osieczko , mnie zaintrygowało, a wiem, że Matka stać na wiele więcej
Wersja fizyczna:
O okładce wspominałem już wyżej, bardzo ciekawy motyw. Irytuje mnie natomiast tendencja dużych wytwórni, do pchania wszystkiego jak idzie w digipack. Taniej nie zawsze znaczy lepiej. W środku standardowo krótkie podziękowania dla najbliższych, niby nic szczególnego, jednak myślę, że osobom do których skierowane są te słowa, z pewnością robi się cieplej na sercu
Numery godne polecenia:
- Piotruś Pan
- Wiem co stracę
- Trudne sprawy
Ocena: 4/5
Co teraz:
Na dniach czeka nas premiera wspólnego albumu Bonsona i Soulpete'a – Lepiej Nie Pytać, który singlami napędził sporego apetytu fanom dawnej twórczości Damiana. Jest mocno, z pazurem i wyrazistym wkurwieniem, czekam aż całość zagości na moich głośnikach, gdyż szykuje się nam jedna z najlepszych pozycji w tym roku