[Grabson]
Jednym słowem mówię: "nie popełenię grzechu"
A na cały dekalog nie starcza mi oddechu
Więc nie mów mi o pechu, sam go znam
I już dosyć mam człowieku tego miasta kłamstw
I tych związków co z zwykle tu ciągną nas do dna
Mój miał drugie dno... i drugie DNA
Pieprzę wojny, one niszczą ten świat
Są jak trądzik, który kiedyś zniszczył mi twarz
Dziś tu mam tak, że nie boje się śmierci
Tylko tego, że bliscy odejdą pierwsi
No i pierwszy będę musiał to znieść
Bo tęsknota za nimi jest gorsza niż śmierć
Dziś mam chęć, no i gram to in blanco
Nie łączę perspektyw jak Pablo Pica**o
Bo mam różne wyjścia z tej farsy jak patio
Życie w blokach surowe jak carpaccio
Ale gorzej jak twoje to jebane catenaccio
A przewózka Dacią to polski sen...
Więc zacznij robić forsę albo poddaj się
[Cut DJ Nambear]
[Grabson]
Gram jak Zkibwoy za mną stara szkoła
Mówi "głowa do góry" kiedy chylę jej czoła
Miałem zioma ale grał tu w chuja
Dziś mam pewną rękę jakbym miał w niej fulla
Nie uczulam, wróciłem tu po tarczę
A progres jak brzytwa ucina spekulacje
I nie mówię że mam rację, daj mi wiarę!
Bo nie czułem ani razu żebym grał za karę
A te typy bez wyrazu chcą mieć swoje zdanie?
Naprawdę, bez Ciebie moje życie nie jest fajne
I na dodatek przestałem wierzyć w karmę
Bo sam jak palec ludziom podawałem rękę
A w zamian dostałem przeklętą egzystencję
I chętnie wykończyłbym agresję
Choć mierząc w jej serce sam stałbym się jej celem
Nie szaleję, lecę po rozum do głowy
I jadę sześdziesiątką, bo chciałbym tu jej dożyć