[Zwrotka 1]
Nie ma tego złego co mi nie wyjdzie na dobre
W końcu moja pora żebym zgarnął te hajsy nie drobne
Masz do mnie problem?
To dobrze
Mam tu coś chłopcze specjalnie na twoje problemy
Chodź nie ma wogóle ludzi przed tobą
To zrobisz tu w końcu stage diving ze sceny
Jebać ten przemysł
Piszą głupoty nie mogę ich słuchać
O hajsie i swagu
Hajsie i swagu
Hajsie o swagu i branżowych dupach
Nie chcę was słuchać
Przez was ten Tupac się pewnie tam w grobie wy kurwy przewraca
Hip-Hop to życie, zajawka
Ludzie, dla mnie
Dopiero na końcu praca
Na końcu kasa
Wpada na farta za koncert
Kiedyś nie było jej wcale
Setki supportów
Nieznany, zjebany
Wracałem do domu samuśki jak palec
Sam to dopchałem
Tu, pod górkę
Nie wiedząc co będzie z tym potem
Dziś mają problem piepszone rapery
Bo już trzecie solo sie pokryje złotem
Robię robotę
Tak, jestem kotem
Jak mam coś zrobić to robię na grubo
Pierdolę zdania hejterów
Recenzje raperów
I to czy mnie kiedyś polubią
Mam problem z wódą
Cóż, na łąki gubią
Każdy ma problem
Niestety nie mogę pojąć zawistne pajace dlaczego wy macie go do mnie
[Zwrotka 2]
Nie ma tego złego co mi nie wyjdzie na dobre
Teraz moja pora żebym w końcu ci zamknął tą mordę
Masz do mnie problem?
To dobrze
Mam tu coś chłopcze specjalnie na twoje problemy
Trzecia solówka
Więc jaka sodówka?
Jak umiem już fruwać
Nie zlecę ze sceny
Dawaj tantiemy
Też mam problemy
Nikt ich nie zmieni tu ziomek poza mną
Spłaciłem kredyt
Chcę zmienić życie
A już po raz trzeci się roztaje z panną
Życie to hardcore
Gdy wale alko
Nie umiem przestać
Choć pije dwie doby
Tak zaniedbuję kochaną muzykę przyjaciół i wszystkie te bliskie osoby
Nie śpię dwie doby
Towar gotowy
Co wkłada do głowy te lęki na bani
W domu pod kocem się pocę dwie noce
I wcale nie czuję, że jestem przegrany
Pytają fani, co nowego dla nich
Siedzę od roku a chuja zrobiłem
Jest tylu ludzi co słucha tych wersów ode mnie
I w życiu to daje im siłę
Dlatego żyję
Dlatego zginę
Dwa razy pomyśl nim o mnie przewiniesz
Jestem raperem, jak żaden z was nie jest
Więc weź z jakimś innym se buduj karierę
Też byłem zerem, zrobiłem wiele
Osiągam cele, spełniam marzenia
Szczerze pierdole co sapiesz na dole bo tylko zazdrościsz mi to czego nie masz
[Zwrotka 3]
Nie ma tego złego co mi nie wyjdzie na dobre
Fala hejtingu dodaje mi skrzydeł więc to żaden problem
Sam byłem bąblem, liczyłem drobne
Żeby cokolwiek dorzucić do wora
Pisałem wersy w podwórkowym studiu a nie przelewałem frustrację na fora
Studio u zioma
Także do dzisiaj tu czuję te ciary
Sam nagrywałem kawałki dla siebie bo wokół to wszyscy tu wtedy się śmiali
Kiedyś nie znali, dzisiaj to fani
Nagle chcą płytę z podpisem za frajer
Chociaż im mówię, że kurwa nie piję to jeden, lecz z drugim tą wódę podaje
Męczy mnie dalej, czy może walę
Mówi że koko a widzę, że wisa
Dlatego z ziomem spokojnie przy barze sam wlewam bezczelnie tą wódę do pyska
Lecę na peace brat
Traki to iskra
Jebać to ile na youtube mam baniek
Liczę na siebie, na parę mordeczek
I na to, że słowa nie wezmą w nieznane
Z rapem na amen, szlifuje diament
Talent bez pracy nie znaczy za wiele
Nie raz widziałem jak go marnowali przez alko, te dragi i parcie na szelest
Trzeba nie wiele, wpadasz jak w here
Afery lubią się zawsze przeciągać
Dlatego mimo tych wszystkich problemów to tak bardzo nie chcę by melanż mnie porwał