Musiałbym być pojebany by się przejąć h*mogimbem
Który ciągle zapodaje ten swój marny off-beat
Za plecami chore stany, niech sie śmieją, wolą syf ten
Dziś z tej sceny raport zdaję: same błazny, podbij
Prosto wokale, złóż podwójny, zmień choc raz sposób nawijki
A nie non-stop pedale twórz ten wtórny pseudo rap dla osób z ekipki
Masz chyba za mało dystansu, dlatego twój mózg się cofa
Wielu chciało tego seansu, a to horror pełen ofiar
To także komedia, gdy słyszę twoje linie, na linie nigdy bym nie posłał tak słabego filmu
Nawet ma** media by tu widziały prawdę, świnie, chcą zrobić ze mnie osła, to dramat typów kilku
Wybacz, że wyrażę opinię chłopczyku: to było marne, sorki
Jesteś martwy śmieciu, szykuj już dwa czarne worki
Gadka o punchach, śmieszny jest kurwa każdy z was
Nadszedł prawdy czas, słyszę wasz marny wrzask
Kumple was liżą po dupach, to git bo na technike sracie
To nie jest supa, to jest wstyd, a teraz ja mam tutaj zaciesz
Bo z tym sraniem na technikę, nie wiem jak skończyłeś pierwszą gimnazjum
Za to mnie powieszą od razu, ci co się cieszą z przekazu
Nie kumaja bragga - łapią sie na byle prowo
Technicznie taka łamaga jest w tyle zdrowo
I tak ty i twoi kumple to marne kopie Olliego
I to fakty mocne w kurwe, twarde chlopie, bo ego
Mam tak wysokie, by twój niski poziom wyrównało
Możecie skakać z okien jak wasz idol, szczylu, mało?
Zgrywa cwaniaka co chwilę tu jakiś wieczny nowicjusz
Jestem niebezpieczny no więc już zaciągaj ręczny chłopczyku
To o was wszystkich pedały, wannabe newschoole co powoli mówią pod bit
Wasz poziom niski, za mały, karabin ładuję, by rozpierdolić grubo jak nikt
Kara – bin, to dla was kara, kosz na śmieci
Rzucam waszym chujowym rapem prosto do kosza za trzy, to wasz koszmar, dzieci
Hahahahahaha, dalej gadaj o punchach
Gdy dla ciebie to metafora pokroju „z nieba spadam jak szarańcza”
Nagraj na mnie diss, tylko na poziomie, albo za odpowiedź zapłać
Rapgra pragnie dziś tych którzy leca w pionie, człowiek sprawdzaj