A kiedy się martwię to marszczy mi się czoło
A to, że się martwię nie nastraja mnie wesoło
A kiedy się smucę to źle mi się śpi
A od tego, że źle sypiam niewesoło wcale mi
I tylko ci panowie co straszą mnie wciąż
Trzymają się prosto i pewnie dobrze śpią
I stoją nademną poważni i surowi
Więc coż mi pozostaje jak uśmiechnąć się do nich
To nie jest przewidziane