Gdzie Orawa i gdzie Spisz,
Była sobie zacna wieś,
Była sobie zacna wieś
I dwór biały, a we dworze
Srogi pan, że nie daj Boże,
Jak powiada gminna wieść.
Pan był srogi, jakom rzekł,
I wymagał, proszę was,
I wymagał, proszę was,
Żeby każdy kmieć ubogi,
Przekraczając dworskie progi,
Przed dziedzicem giął się w pas,
Giął się w pas,
Przed dziedzicem giął się w pas
A za wodą siedział kmieć,
Nie ułomek i nie tchórz,
Nie ułomek i nie tchórz,
Co do dworu szedł jak świéca,
Przed dziedzicem potylicy
Nie chciał zgiąć ani rusz.
Pan batożyć kazał go,
Pan go - było - w dyby brał,
Pan go - było - w dyby brał,
A ten swoje - harda sztuka,
Aż zawezwał pan hajduka,
Co pomysły chytre miał,
Chytre miał,
Co pomysły chytre miał.
Rzecze hajduk: "Panie mój,
Trzeba się na sposób wziąć,
Trzeba się na sposób wziąć.
Niech dla chama zrobi cieśla
Drzwi, o takie - metr dwadzieścia,
Musi, wchodząc karku zgiąć.
Zaś gdy każesz iść mu precz,
Racz baczenie ino dać,
Racz baczenie ino dać,
By szedł przodem, a nie tyłem,
Bo się dziwne i niemiłe
Rzeczy mogą zacząć dziać,
Zacząć dziać,
Rzeczy mogą zacząć dziać.
Pan zakrzyknął: "Przegrał kmieć!",
Aż dudniło tak się śmiał,
Aż dudniło tak się śmiał.
Odtąd ów Napierski Kostka
Łeb pochylał niżej mostka,
Gdy od pana czego chciał.
Drzemie zaś w balladzie tej
Ogólniejsza pewna myśl,
Ogólniejsza pewna myśl,
Że najhardszą przygnie głowę
Budownictwo mieszkaniowe,
Taka w nim potęga tkwi
Nie od dziś,
Taka w nim potęga tkwi!