Miała kilkanaście lat, mieszkała w Oslo
Straciła swoich bliskich nim zdołała dorosnąć
Ekeberg było miejscem, gdzie spędzała całe dnie
Odcięła się od znajomych, sama w nieznane brnie
Lubiła sztukę, trafiał do niej ekspresjonizm
A nad sztalugą cisza zajęła miejsce fonii
Ból spod jej nóg nieraz zerwał grunt
A śmierć stała się jej muzą # Edvard Munch
Ten dzień był szczególny, rozdrapane blizny czasu
Fiord powalał, do tego krwisty zachód
Oparła dłonie na barierce, czując pustkę
On położył dłonie na jej twarzy blokując słów bieg
Znała tę maskę, choć nie była fanką strachu
Pozbawił dumy, zostawił pół martwą w piachu
Brutalny gwałt, wzywała pomoc przez łzy
Nikt jej nie pomógł, szum morza zagłuszył jej krzyk
Ref:
Jeśli brakuje Ci tchu - po prostu krzycz
Nawet gdy dostajesz od losu w pysk
Krzycz jak najgłośniej, ile masz sił w płucach
A gdy spotkasz taki krzyk, zechciej go wysłuchać
Trójka przyjaciół przypadkiem ją odnalazła
Była w szoku, nie byłaby w stanie poznać diabła
Który swoim brudnym czynem niemal sprawił, że
Dołączyła do swojej siostry u podnóży Ekeberg
Zamiast tego dni spędzała na OIOMIE
Cała w strachu, test ciążowy splotła w dłonie
Los okazał się jak zwykle sarkastyczny
Bo dwie kreski mogą zmienić całe życie artystki
Zawyła z bezsilności,a w tworze tej bestii
Ten dźwięk przyprawiał dreszcze # Florence Jenkins
Ambitna, miała cele, chciała to zabić - matka
Gry słowne są cyniczne # aborcyjna aspiracja
Trauma ją ścigała, mijał kolejny tydzień
A myśli o zabitym dziecku podeszły bliżej
Jej życie bezpowrotnie miało zmienić się gdy
Zobaczyła na własne oczy jak wygląda niemy krzyk
Ref:
Jeśli brakuje Ci tchu - po prostu krzycz
Nawet gdy dostajesz od losu w pysk
Krzycz jak najgłośniej, ile masz sił w płucach
A gdy spotkasz taki krzyk, zechciej go wysłuchać
Wpadła w depresję, leki miały zabić głębie
Wierzyła w magię chemii # Marit Bjoergen
We śnie miała wizje,jedna była bliska prawdy
Zapadła w pamięć jej na zawsze, Wizja Kasandry
Popadła w alkoholizm, równia pochyła
łzy przywarły na stałe, a to wcale nie jest git
Została sama, potraktowała ją z buta rodzina
W afekcie wniosek, że już nie chce żyć
Więc poszła nad klif, fiord, wspomnienia
I marzyła by usłyszeć ten głos zrozumienia
Widziała trójkę w oddali, spojrzała po horyzont
W jej głowie myśli, że ją wyłowią żywą
Zachód krwisty, krwisty jak nigdy wcześniej
To była droga by zniszczyć kleszcze
Zrobiła krok, grunt usunął się spod niej gdy
Usłyszała gdzieś w oddali tylko kobiecy krzyk
Ref