(Znów to szuranie) Znów to szuranie, bełkotu chór
Znów na ulice wylazło z nór
Dwieście tysięcy, trzysta tysięcy
Poprzebieranych świątecznych zmór
Zieje pustynią zeszklały wzrok
W otchłań zapada każdy ich krok
W ultra-kolorach, w meta ubiorach
Łażą rozwlekle przez cały rok
To oni - sprawcy brzuchatych bab
Sznycla, gazety, tryumfów, klap
Skrótów, paszportów, forsy i sportów
Słowa "gustowny" i słowa "schab"
To oni - naród, społeczność, wiek
Styl i epoka, i dziejów bieg
Ten sam odwieczny wróg niebezpieczny
Podsłuch powszechny, masowy szpieg
Rozstąp się, bruku upiornych miast!
Rozstąp się, niebo, zbrojownio łask!
Biesa tępego, biesa głupiego
Oświeć i przeraź gradem swych gwiazd!