To katastrofa dla lirycznie ubogich
Uderza jak w World Trade Center dwa samoloty
Robi z twoich wersów groundzero, z moich tekstów De Niro
Masz czas, żegnaj się z chwilą
Przeminiesz jak Babilon, bo kaleczysz ten język
Mały widok na świat masz, zasłania ci krawężnik
Jak Paton skuteczny, wierny, ojczyźnie bliski
Ogień w moim rapie płonie tak jak Ogień Olipmijski
Zawsze sprawdź umiejętności nasze, Mefli Fam czas nadszedł
Światła na nas, a ty gaśniesz
Słuchaj uważnie, bo nie mam litości
Prosty rap dla ludzi prostych, powiedz im, że są prości
To kruszy kości, dusi bez wątpliwości, nokaut
Jak na panelach, watch out, szukaj na blokach nas
Przy bokach blas, a w moich krokach bas
Sram na pokaz gwiazd, to czas na wokal nasz
[?] na murach miasta jedzie równo
A twoja rap farsa dla mnie to wyschnięte gówno
Piszczysz jak kastrat, prosty jak raz dwa
To styl w sam raz dla pietnastolatek
Przecież skuma to każda
Ty, uliczna gwiazda, ja nie znany na scenie
Za mną stoi pasja, mam plany na rozpierdolenie
Tak to Słupskie brzmienie, twój bębenek ćwiczy
Słyszysz? Nie byłem nigdy w stolicy
Ta, to głos ulicy, odbija światło od okien
Sagi tej nie pisał Tolkien, piszę ją pod blokiem
To moja prywatna wojna, klik, klik, nie cyka bomba
Już wybuchła, dokładnie w twoich uszach
Dla tych co staneli na drabinie ewolucji
Panteon słów tych, plus coś więcej prócz nich
Tu spryt, a twój skrypt ze starzał się mocno
Czas dalej pchnąc to, talent dał nam moc
To uginie twój Wodewil, milczysz klasą, odejdź
Opuszczasz ten obieg, wylatujesz po za obiekt
Po za rewir, blakniesz, już czas byś znikł
Punktuje cię dokładnie jak Apollo Grill
Znam twój bit, hill, zabije ten proces
Znam ten system, ty, jesteś dawno po za stosem
To za zgłosek tych, każdego z miejsca rusza
To słyszysz ty, dokładnie w twoich uszach
Miejski Klasyk, twój blask przygasł przy nas
Stoisz w miejscu to sie cofasz, liczy sie każda chwila
Grasz na tyłach jak dla mnie, drugi fillar cię dopadnie
Dosadnie? W twoich uszach dokladnie