Mogłabym sobie tutaj,gadać i gadać...
Jest okres w którym walczysz
I jest proporcjonalny do siły marzeń, siły wiary
Póki starczy ich...
Nie umiesz poddać się i zmierzyć z prawdą
Choćby cały świat mówił Ci, że już nie warto
Nie umiesz odpuścić, sny dodają skrzydeł
Nieważne co innym zdaje się niemożliwe
Podnosisz rękawicę, przyjmujesz kolejny cios
Mówisz :
"ja wciąż to widzę!"
Choć oczy spływają krwią
I stajesz się ślepcem
Niewolnikiem wizji, rozum przegrywa z sercem
I stajesz się naiwny, próbujesz skupić myśli
Ale to wraca ciągle, zaburza Twój instynkt i wysysa emocje
Stajesz się wrakiem, ten etap jest najgorszy
Bo jeszcze nie płaczesz i bliżej Ci do złości
A potem coś pęka i nie ma już perspektyw
Serce masz tak puste, wzrok jest taki tępy...
I nagle budzisz się rano
I nie wiesz gdzie się podziało
To co jest walką
I nagle mówisz dobranoc
Nie ma już duszy jest ciało
I coś umarło
A ja wiem, a ja wiem, a ja wiem jak to jest...
Jeśli wiesz gdzie boli, to wiesz gdzie nacisnąć
Słowo zbuduje i słowo zburzy to wszystko
Jedno słowo za daleko, zbyt mocno
Jedno słowo może Cię do tego popchnąć
I umiera, i umiera i umiera nadzieja, a skoro ona ostatnia..
To wiesz że po niej nic nie ma
I tym wyrazem zgorzknienia staje się obojętność
Kiedyś żyłeś jednym. Teraz,wszystko Ci jedno
Teraz masz pewność, kiedyś było przeczucie
Kiedyś, wiódł Cię sen teraz zatrzymał brak złudzeń
Masz chwilę na refleksje, chwilę by się obejrzeć
Ostatnią chwilę żeby wrócić - ale nie chcesz
To co w tyle nie ma w sobie już tej magii
Gdy pryska czar zostają nam suche fakty
Składasz z nich puzzle i przeraża Cię ten obraz
Kupiłeś puste słowa i dałeś się okraść
I nagle budzisz się rano
I nie wiesz gdzie się podziało
To co jest walką
I nagle mówisz dobranoc
Nie ma już duszy jest ciało
I coś umarło
A ja wiem, a ja wiem, a ja wiem jak to jest...
Nigdy nie wierzyłam, że dotknę tej granicy
Że dzisiaj mogę kochać, a jutro nienawidzić..
Pojutrze nie tęsknić,za tydzień się wyprzeć
Wymazać z pamięci, że to po prostu zniknie!
Ot tak,jakby nigdy nic nie znaczyło
Wczoraj dałabym się zabić za tą miłość...
Dziś mogłabym Cię zabić,ale komu to potrzebne?
Nie mam w sobie nic, nic, nic - nic kompletnie
Mijamy się codziennie jak zwykła para obcych
Nieznajomi których łączy tyle historii
Wzrok masz chłodny, a ja blade policzki
I nic nie zmieni w moim życiu to że mi się przyśnisz
Nic nie zmieni, to ze się znów odezwiesz
Nie ma we mnie nic, nic, nic - nic kompletnie
Jedyne co mnie dziwi, to że nie mam już tych potrzeb
I nie wiem czy to było tak trudne czy tak proste
I nagle budzisz się rano
I nie wiesz gdzie się podziało
To co jest walką
I nagle mówisz dobranoc
Nie ma już duszy jest ciało
I coś umarło
A ja wiem, a ja wiem, a ja wiem jak to jest...