(1 ZWR) Ta gra... Na wieki wieków, amen. Masz przejebane, ja właśnie piszę twój rapu testament Ja zrobię zamęt, zrobię ten sejf, biorę na ucho zamek. To jest ten napad bez klamek na rynek. Nie ty reprezentujesz tej sceny prawa i to nie ty mi je odbierzesz Rap gra to nie zabawa . Mój elektorat stoi na rogach ulic. Głosuje na mnie, a ty mówisz, że nie mam ludzi? To jest proste, chcesz ich zobaczyć, przyjedź na koncert. Wiem dobrze, to oni przecież dają mi forsę. Ja w zamian daję im tylko siebie, a ty ilu będziesz miał przyjaciół na własnym pogrzebie? Nie wiem, jaśnie panie jasne na sławy ścianie wyryte moje nazwisko za oddanie. Rap, skrecz, graffiti, taniec - hiphopowy różaniec, ty zamienić chciałeś na refreny tanie. To granie, to jest dawanie nie branie. To powołanie nie udawanie. Ta gra jest jak deal w ciemnej bramie. Jest tak. Może być źle albo nic się nie stanie. Lecz jeśli tak wygląda dziś, skazuję się na wygnanie. (Refren) x2 Ta gra. To ci jebani hejterzy.
Ta gra. Przez was pozerzy na deskach leży. Ta gra. Radiowcy z wysokiej wieży. Przez was ta gra to ci raperzy, którym nikt nie wierzy. (2 ZWR) A ja. Ja znów rapuję szesnastkę. Znów pojadę komuś niby przypadkiem. Znów kogoś doprowadzę do łez. A ten ktoś sam dobrze wie kim jest. Jestem tu, jestem tym typem co flow ma. Jestem tym typem co go blok gra. Typem, prześwietlam cię jak tomograf. I wyświetlam na kawałkach jak na kliszy fotograf. Jestem tu, jestem tym typem co zwykle ma racje. Masz tu zwykłą reakcję, na niezwykłe akcje. Jestem tu, mam głos, rozpoczynam defibrylację. Masz ci los, o włos umarłby pacjent. Yo, znów przegrywam z tobą na listach. I co? Znów sprawa jest oczywista. Macie we mnie wroga. Ogarnia was trwoga. Na Boga! Nic nie znaczą wasze loga. (Refren) x2 Ta gra. To ci jebani hejterzy. Ta gra. Przez was pozerzy na deskach leży. Ta gra. Radiowcy z wysokiej wieży. Przez was ta gra to ci raperzy, którym nikt nie wierzy.