[Zwrotka 1]
Żaden dzień nie jest dla mnie wyzwaniem
Kocham wyzwania, uwielbiam wygrane
Idę drogą z piekła do nieba, bez znieczulenia
Aż tyle wytrwałem, brnę przez pył idąc przez kurz
Tonę we krwi biegnąc bez tchu
Nie żyję bez celu i nie mogę się mylić
Ale nie chcą mnie tu
Setki wbitych we mnie spojrzeń
Ostrza noży, chyba wejdę pod nie
Tyle razy dałem się zranić, nie czuję bólu, przejdę przez nie godnie
Przejdę przez nie godnie, przejdę przez nie z ogniem
Wypalę poczucie wyższości w nich
Za każdą kroplę krwi wezmę odwet
[Ref. x4]
Stworzony by przetrwać (żyć), przetrwać (żyć), przetrwać (żyć)
[Zwrotka 2]
Widzę w ich oczach ślepą furię
Za dobrze znam ją by nie rozumieć
Czuję napięcie, jak rośnie w tłumie
Pierwotnych instynktów wtórnych sumień
Uderzony ostrym kamieniem, upadam na ziemię
Na twardy grunt, nie umiem prosić o przebaczenie
I nie mogę się mylić - nie chcą mnie tu
Przede mną w ich szeregach czuję tylko wstręt i tylko gniew
Mój czas się dokonał, nie szukam braci, nie ma ich blisko mnie
Purpurowy zachód słońca
Oddech śmierci wokół ciemnych wzgórz, jałowych szczytów
Patrząc im w oczy, pluję w ich twarze resztką tchu
[Ref. x4]
[Zwrotka 3]
Za moja niezłomność i wiarę, za religię, którą wyznaję
Za każde słowo, każdą modlitwę
Za wolność, której składam ofiarę
Za siłę, która trzyma mnie tu
Wśród mrocznych dni, nocy bez snu
I za to, że żyję, za to, że mogę się mylić - nie chcą mnie tu
Za niedoskonałości i wady, ukrytą potęgę, by jej pozbawić
Podchodzą, próbują zdławić ostatni przejaw sprzeciwu
Zginę dziś tu
Zamykam oczy, napinam mięśnie
Zatrzymuję czas, zaginam przestrzeń
Niebo zachodzi czarnymi chmurami
Wytrzymaj jeszcze...
[Ref. x4]
[Zwrotka 4]
Zrywa się wiatr, patrzę im w oczy, widać w nich strach
Ich głosy zmieniają barwę i tracą pewność, słychać w nich płacz
Niebo staje się bardziej gwałtowne
Czuję moc, żeby znowu się podnieść
Unieść ponad tym tłumem pochodnie i zgasić go ogniem, bo nie chcą mnie tu
Stworzony, żeby wytrzymać
Dopóki krew pulsuje mi w żyłach, wyjdę stąd o własnych siłach
I strawią płomienie płynące z mych ust
Za daleko, żeby się cofnąć
Pasmo wzgórz pochłania nieboskłon
Chcieli, żebym oddał im pokłon, nie muszę pytać się - gdzie jest ich Bóg? [Tekst - Rap Genius Polska]