Także WuDoE iMontana Maxx; Michał Łaszkiewicz, ur. w 1984 roku w Warszawie. Raper, którego wizytówką stał się dynamiczny, lapidarny i konsekwentnie szlifowany styl nasuwający na myśl nowojorski hardcore'owy hip-hop z pierwszej połowy lat 90. Profesjonalne, ambitne podejście do zawodu przełożyło się na promocję oraz wizerunek. Współpracując z elitą rodzimego streetwearu66, W.E.N.A. zyskał sławę najlepiej ubranego rapera w Polsce.
Choć pierwsze nagrania Łaszkiewicza zarejestrowano w 1999 roku, kiedy był członkiem przemianowanego później na Ansambl zespołu Głos Miasta (w składzie byli również Dżonson oraz późniejszy współpracownik Tego Typa Mesa Głośny, a później jeszcze Fenix), działalność na własną rękę okazała się ważniejsza od zespołowej. To ona doprowadziła do pojawienia się artysty na pierwszym legalnym wydawnictwie w karierze – w 2005 roku wystąpił w utworze „Wolność” na albumie „Bez zabezpieczeń” Małego Esz Esz. Na jego album „Wyższe dobro” (2007) trzeba było poczekać jeszcze dwa lata. Wydany nieoficjalnie, wzbogacony m.in. gościnnymi występami Brudnych Serc i Jeżozwierza solowy debiut Łaszkiewicza był najważniejszym wydarzeniem na undergroundowej scenie hiphopowej 2007 roku, niemal z miejsca zapewniając młodemu twórcy rozpoznawalność. To z tej płyty pochodzi wysokoenergetyczny, do dziś stanowiący żelazny punkt koncertów rapera utwór „S-A-L-U-T-U-J”. – To płyta motywowana negatywnie, krytykująca wiele postaw. Frustracja i gniew przerodziły się w zaciśnięcie zębów – mówi W.E.N.A. W odróżnieniu od nagrań Głosu Miasta /Ansamblu, które wskazywały na inspirację ATribe Called Quest, The Roots czy nawet Royem Ayersem67, solowy materiał odnosił się do bezkompromisowych, agresywnych dokonań M.O.P. i Mobb Deep. Z czasem zyskał w internecie dużą popularność, tyle że sam autor jej nie odczuwał. Zagrał raptem pięć koncertów, a rok po wydaniu rozdawał kolegom niesprzedające się płyty. Jednak się nie zniechęcił – od tego czasu co dwa lata prezentował nowy album. Następny, czyli ukończone w 2009 roku „Duże rzeczy”, to wynik współpracy z wywodzącym się ze wschodniej Polski Rasmentalismem, którego pierwsza płyta „Dobra muzyka ładne życie” odbiła się w 2008 roku na scenie echem nie mniejszym niż nieco wcześniej „Wyższe dobro”. W.E.N.A. odezwał się do producenta duetu Menta z prośbą o beaty. Ten nie odmówił, jednak nie chciał rugować z nich swojego dotychczasowego partnera. Szczęśliwie pierwsze osobiste spotkanie warszawiaka z Rasem z miejsca ujawniło chemię między MC i od razu zakończyło się nagraniem dwóch numerów. Projekt momentalnie nabrał rozpędu i koniec końców ugruntował pozycję rapera w podziemiu, kładąc fundament pod oficjalny, szeroko dystrybuowany album w wydawnictwie Aptaun. Mocno cięte, udziwnione, obfitujące w nieszablonowe przejścia podkłady nie tylko otworzyły WuDoE muzycznie, ale też zmusiły go do większej wokalnej elastyczności. Tematy wymyślał Ras, choć nie zawsze. „Usta ulic”, „Na zewnątrz” czy „Światło” to pomysły Łaszkiewicza, który jednak – jak sam przyznaje – poza tym niewiele miał przy tym krążku do powiedzenia.
Odreagował w 2011 roku na „Dalekich zbliżeniach”, czyli swoim oficjalnym debiucie. To album najbardziej osobisty w jego karierze, ale zarapowany nieustępliwie, zimno, żołniersko, przy współudziale ulicznych MC, m.in. HiFi Bandy, Włodiego i Małolata, a do tego wyprodukowany tak wyraziście, że właściwie tej emocjonalności nie czuć. Śpiewający goście, soulowe sample czy żywe instrumenty nie były w stanie ocieplić krążka, pozostało też wrażenie, że pieczołowicie doskonalona forma wersu jest ważniejsza od tego, co przekazuje. „Dalekie zbliżenia” zaowocowały jednak bardzo klasycznie brzmiącym, przebojowym singlem „Podstawowe instrukcje”, zaproszeniem na Hip Hop Kemp i pięcioma punktami w sześciostopniowej skali ocen najbardziej opiniotwórczego serwisu hiphopowego Popk**er. Następczynią tej płyty była bardziej eksperymentalna, podejmująca dialog ze współczesnym amerykańskim hiphopem „Nowa ziemia” (2013). Promowany trzema wideoklipami materiał debiutował na siódmym miejscu Oficjalnej Listy Sprzedaży, by po tygodniu przenieść się do pierwszej trójki. Płyta wyraża większe aspiracje rapera i wskazuje na rozbudzoną potrzebę eklektyzmu. Podczas gdy „Dalekie zbliżenia” poszły szorstkim tropem „Wyższego dobra”, najnowszy album łatwo było połączyć z pozytywnymi, muzycznie otwartymi „Dużymi rzeczami”. Był krokiem do połączenia dwóch odrębnych artystycznych dróg. – Moją ideą nie było wcale zrobienie czegoś więcej niż zawsze, jeśli już, to wysłanie publiczności sygnału, iż radzę sobie również na nowych beatach, nie wpadając ani w schemat hardcore'owca z „Wyższego dobra”, ani sympatyka wesołych pioseneczek. Od czasów dwupłytowego wydawnictwa Volta cały czas dzielimy rap tak jak on, na stronę jasną i ciemną. Ja gustuję w obydwu. Potrafię być mrocznym typem i ciepłym człowiekiem – przekonuje W.E.N.A. „Nowa ziemia” ma jeszcze jednego bohatera. Całość warstwy muzycznej znalazła się bowiem w rękach Stony. Swoim funkującym brzmieniem podkreślił on motywacyjne, aktywizujące przesłanie W.E.N.-y, powściągliwie nawiązując w aranżacjach do aktualnych amerykańskich trendów, samplując oraz grając. Zachęciło to rapera do spróbowania innej melodii słowa, przełamania wersu i przystawało do jego muzycznych zainteresowań. Łaszkiewicz porzucił bowiem nagrania z lat 90. i od 2010 roku z zainteresowaniem zaczął obserwować rozwój sceny za oceanem. – „Wyższe dobro” jest gniewne, zbuntowane, w opozycji do świata, „Dalekie zbliżenia” go an*lizują, „Nowa ziemia” bierze go w dłoń, rzuca za siebie i idzie dalej – opisuje swoją ewolucję raper. – Jest płytą, jaką zawsze chciałem zrobić. W stu procentach autentyczną. Dowiesz się z niej, jak żyję, jak podchodzę do różnych spraw. Nic w niej nie jest zrobione na pokaz i po to, żeby się sprzedawało – zapewnia.