[Produkcja: Voskovy] [Zwrotka 1: W.E.N.A.] Każdy dzień taki sam jak poprzedni Nie włączam radia, nie słucham tych bredni Frustracja i gniew nakładają mi więzy na umysł I nie wiem jak kurwa je przegryźć Znam od zawsze te bloki, nawyki mieszkańców, przekrwione oczy Zło tylko czeka na jeden twój błąd By wchłonąć cię w pełni, ze sobą zjednoczyć Zwykłe, warszawskie suburbia Siedzę wieczorem na bloku do późna Ze starym zeszytem i stale w nim piszę Od roku w tej samej parze obuwia Nie staram się branży dorównać Od lat nie ma do mnie żadnych porównań Tylu graczy nie trafia w rytm Nie rozumiem jak kurwa mogli trafić do studia A ja wpadam na bit jak nikt, poza tym nie układa się nic Bezsilny i zły, i rozważam czy wyjść Bo wszystko, co robię znów pada na pysk Prawo nie pozwala nam żyć W domu nie zgadza się kwit Powiedz, gdzie ta autostrada na szczyt Bo spadam i nie wiem czy mam łapać się brzytw A rany się goją powoli Widzę po swoich, kosztem pokory Życie nauczyło mnie nienawiści z serca Reszta to tylko pozory Dookoła ślepi i niemi Znam ich od dziecka, na starcie straceni Zamykam zeszyt i wracam na kwadrat Choć wiem, że i tak się nie zmieni nic [Refren: W.E.N.A.] Mam styl, mam spryt, mam sny Mam styl, mam spryt, mam sny Ale i tak wiem, że nie zmieni się nic [Zwrotka 2: W.E.N.A.] Czwarta nad ranem, wstaję, śniadanie Ten sam przystanek, znam trasę na pamięć
Co dzień nią idę i na co dzień widzę spojrzenia Tak samo jak moje zaspane Wśród nich dorastałem Nie wiem co dalej, jeżeli tu zostanę Wątpię, że będę wytrzymać to mógł Podjeżdża autobus, gaszę niedopałek Oo, tak żyję jak każdy tu, wszyscy lubią dać w szyję Widać to po nich, ich twarzach i oczach Zmęczonych, wkurwia mnie to odrobinę Ledwo stać mnie na bilet A sk**e to kosa z siłą jak w lawinie Wszyscy powinni "łoo" jak nawinę krzyczeć Krzyczeć "łoo" jak nawinę Z jednego z ostatnich siedzeń Patrzę na dzielnice brunatnych cegieł W nic już nie wierzę, nie chcę próbować Nie warto, nikt się nie musi dowiedzieć Nie wiem, chyba jebnę to Choć kartki od tuszu aż ciężkie są Gra może być moja, bo pędzę z nią Jedyne czego nie mam jeszcze - dość Może zabić mnie dziś, tak, zabić mnie dziś Obojętnie, chcesz, możesz zabić mnie ty I nie dławi mnie krzyk, wysiadam, autobus Podjeżdża na pętlę, nie ma mnie w nim Nie ma mnie w nim... [Refren] O, bo i tak, bo i tak się nie zmieni nic... [Outro: Waldemar Kasta] Mam dość. Robię coś, co dla innych nie ma żadnej wartości. Najchętniej rzucił bym wszystko i zaszył się gdzie na końcu świata. Albo po prostu zagram w totolotka i naiwnie będę wierzył, że wygrana odmieni moje życie na lepsze [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]