[Zwrotka 1]
Dokładam swój hajs, żeby zagrać support
Organizator mówi wprost. Za takich jak Ty nie płacą
Jest tylko mainstream i worek maili
Od takich jak Ty raperów z osiedli co nie chcą pęgi
I albo Ci pasuje albo wypierdalasz
I chuj obchodzi ich, że siedem lat zapierdalasz
W 10 minut gry na lata starań masz
Bo poszła martwa fala. Raperzy na trotuarach
Biegnę, życie to wpadka wie o tym matka
Na dziesięć planów dziewięć jest oparte na przypadkach
I sypie śnieg igły topiąc na twarzach
Marzenia deptam w ziemie z zimna a miałem iść jak taran
I szukam tropu szczęścia, źrenic nadziei zwrotnicy torów
Która mój los odmieni Znajduję starą budę, kolekturę cieni
I rzucam cztery złote za sześć cyfer
Nie wierząc, że da się wyjść spod ziemi
Cuty:
Musisz złapać życie za rogi, inaczej nic się nie zmieni
Przegonić chmury, zobaczyć niebieskie sklepienie
Biorę co los da nawet kiedy jestem na dnie
Jakoś nic do tej pory brat nie spadło mi z nieba
[Zwrotka 2]
Byle do jutra, matka znów przyniesie karton z żarciem
Zupy na kartkę i bon na market Czuję się lepszy
Bo Ci raperzy z dobrych domów podcierają dupę w atłas
Chciałbym żebyś przeżyła jak ja miesiąc bez światła
Raz na tydzień chuchał w lotto na szczęście
A los odpowiadał nie proś nigdy więcej
Masz siedemdziesiąt złotych za cztery cyfry na sześć
Kup koszulę raper znajdź normalną pracę
Śnieg cioł policzki w walce ducha z czasem
Moczył włosy gdy życie wyciskało mnie jak szmatę
Stoję wśród witryn i ludzi jak kamień
W rękach szkło rozsypane z lustra moich marzeń
I nic by nie uległo zmianie gdybym nie wszedł po koszule
A nie wyszedł z żółtą bluzą w dłoniach
Całując matkę jak najczulej szeptając zdanie
Mamo jestem liderem i nikt nie może mnie pokonać
Cuty:
Musisz złapać życie za rogi, inaczej nic się nie zmieni
Przegonić chmury, zobaczyć niebieskie sklepienie
Biorę co los da nawet kiedy jestem na dnie
Jakoś nic do tej pory brat nie spadło mi z nieba