Zawieszony w otchłani
Zasypiam w bezkresie niebytu
Za horyzontem myśli
W uścisku czarnego światła
Bez początku
Bez końca
Wizje jak ostrza
Przecinają więzy zwątpienia
Na krawędzi upadku
U wrót szaleństwa
Świadomie przeciw wszystkiemu
Wszystkiemu czym jestem
Bez początku
Bez końca
Wizje jak cierniowa korona
Obnażają marność istnienia
Bez przyczyny
Bez skutku
Nasienie przemiany odwieczny wróg bytu
Ścigając cienie
W labiryncie uniesień
Kolejny raz rozpadam się
Niszczyciel iluzji
Akefaliczny morderca złudzeń
Niech zachwyt i trwoga staną się jednością
A apatia najbardziеj żarliwą z modlitw
Perfekcja, perfеkcją dysharmonii
Nikt, nic, nicość
Bez początku
Bez końca
Wizje jak ostrza
Przecinają więzy zwątpienia