Kiedy wchodzę na bit, to wchodzę na bit I kładę chuja na zysk, bo nie mam nic wciąż Mam nie oczekiwać nic, gdy nie mam na czynsz Za co jeść i pić? Tak żyć? Pierdole to! Robię więcej niż wy, szlifuje lepiej swój diament Aż ręce se pale, bo to me najlepsze dni Spełnię te sny, choćbyś mówił stale mi Że to słabe, to wiem, że stale kłamiesz jak psy! Choć nie spotykam ich często Zamiast się plątać, robię płytę rozpierdol Nie wałęsam się po nocach, żeby mieć siłę rano By wstać i napisać coś takiego jak to Nie mam sło-mianego zapału, jestem balonikiem Wypełnionym helem i rośnie mój balon Migiem możesz mnie wrzucić do kosza, znakomicie chłopak Zawsze byłem za kimś, nawet zapalnikiem! Pomijam kawą, co trzy godziny robię nową, ciągle to samo Szlifuje sk**e, które mogą wszystko na bicie, przeskoczą nad szczytem Bo kiedy wchodzę na bit, to wychodzę nad życie i spalam cię jak Tytex
Mam taką taktykę, przeskoczyć poprzeczkę i partyke [?] Mam praktykę, jestem PRO, możesz prosić o więcej Mam lepsze flow, a będzie lepsze jeszcze, bo chcę być legendą Kimś więcej niż każdy kto żyje, tyle prawdy w tym widzę Że idę spać choć na chwilę, mam bilet Nie mogę pa-trzeć już na napinę twoją Nie jestem rurą, nie sprawdzam byle kanałów jak ginekolog Bo nie mam czasu, mam misję swoją, ratuje świat, swój świat! Jak Spiderman, Batman, Superman i Hulk... na raz Biorę ludzi na plecy, tak się dostaje do gwiazd Choćbyśmy mieli przegiąć i za parę lat spaść! Refren: Nie mam słomianego zapału do rapu Mam szacunek choć próbowałem wiele to niczego tak nie czuję To wszystko co mam, mogę dać wam to, ale jak nie chcesz to wypierdalaj! Bo za daleko jestem, by się poddawać albo za blisko, by tracić moc Mam siłę jak Gautama! (+Twoja zwrotka)