Odchodzę
W pokorze
W pożodze
A na nów odrodzisz się
A na świat wylejesz cień
A na łzy wylejesz deszcz
A ten deszcz to będzie...
Lecz gdy znów narodzisz się
To ten świat nie pozna cię
Bo na łzy wylałeś deszcz
A ten deszcz to była krew
Odchodzę
W pokorze
W pożodze
A gdy płomień przegna cień
A kostucha ukradnie dech
Czy to truchło rozpadnie się
Czy to ciało uwolni ciebie
Jego prawica w płomieniach
Jego prawica w górze trwa
Jego potęga zabija
Jego prawica
W górę wzniesiona
Ogień dogasa
Światło pożera
Słońcu na niebie
Sława! bez Ciebiе
Martwą doliną
Żywi wędrują
Ziemia zapłacze
Ziarno rozpaczy
Sieję na darmo
Siеję na darmo
Popioły
Anioły